środa, 9 lipca 2014

24# PRAWDA CZ. III

 „Na każdego przyjdzie odpowiedni czas.”

ZMIANA POSTACI – ITACHI

Wielokrotnie spotykałem się z powiedzeniem: „To co kiedyś się zaczyna musi się i skończyć.” Każdy wypowiadał te słowa inaczej, choć wszystko miało taki sam morał. Czy mój świat musiał zawalić się tak szybko? Zburzyć się, niczym domek z kart?

Ale zaraz… Czy ja dobrze słyszę?

Ten głos... Czy to ona wykrzyczała moje imię?

     - Itachi!!!

Usłyszałem ją znacznie wyraźniej, niż poprzednio. Musiałem zerknąć. Nie mogłem powstrzymać siły nadziei, jaka się we mnie narodziła.

     - Itachi!

Zdążyłem wstać, zanim rzuciła się w moje ramiona. Żyła. Ona naprawdę żyła. Odzyskałem swoją drugą połowę, choć nie mogłem powiedzieć, że jej powrót stłumił we mnie nienawiść, która zdążyła zasiać we mnie potężne ziarno. Pragnąłem zemsty za wszelką cenę.


     - Jakim cudem?

Nie uzyskałem odpowiedzi, gdyż wpiła się w moje usta. Całowałem najbliższą i najważniejszą dla mnie osobę. Obejmowałem najcudowniejszą dziewczynę pod słońcem i wciąż nie mogłem uwierzyć, że to prawda.

Czy ja śnię?

Przestała mnie całować. Zatopiłem się w jej spojrzeniu. Ujrzałem szczery uśmiech i uzyskałem pewność. Sakura wróciła i choć wiedziałem, że poniesiemy potężne konsekwencję, nie miałem zamiaru marnować czasu na rozmyślanie. Postanowiłem cieszyć się teraźniejszością. Momentem, w którym moja miłość wróciła zza światów, aby być przy mnie.

     - Kocham cię.

Wypowiedziała te słowa z wyjątkową lekkością. Jakby bardzo długo na to czekała i w końcu uzyskała spokój ducha. Ona, była moim szczęściem.

     - Ja ciebie też kocham. Tylko mocniej – uszczypnęła mnie w ramię, po czym się roześmiała. – To bolało.
     - Miało.

Po raz kolejny zbliżyła się do moich ust. Przyciąganie, o którym wcześniej mówiłem właśnie uzyskało dowód. Tak samo, jak ja chciała być blisko mnie.

     - Przepraszam, że wam przeszkadzamy. – Głos ojca oderwał nasze wargi od siebie, ale nie nasze ciała. Wciąż się we mnie wtulała. – Wiecie gdzie jest Sasuke?
     - Sasuke! – krzyknęliśmy niemalże jednocześnie.
     - Jestem.

Sasuke, we własnej osobie, opierał się o drzewo. Jego ubrania były pokryte krwią. Z trudem łapał oddech, ale żył. Nie wyglądało na to, aby został poważnie ranny, bo obstawiałem, że większość krwi nie należała do niego.

     - Gdzie Sasori?

W pytaniu Sakury rozpoznałem nutkę zmartwienia. Czy kochała Sasoriego? Wiedziałem, że nie był jej obojętny. W pewnym momencie zaczynała czuć się przy nim szczęśliwa. Tak mi się przynajmniej wydawało.

     - Nie żyje. – Sasuke opadł na jedno kolano. – Prosił mnie, abym go zabił. Prosił mnie o to…

ZMIANA POSTACI – SAKURA

Odzyskałam długo oczekiwaną miłość. Kochałam Itachiego. Więź z nim nie miała sobie równych. Wiedziałam, że nigdy nie przestanę o niego walczyć. Więc dlaczego tak bardzo mocno zabolała mnie śmierć Sasoriego? Musiałam powstrzymywać łzy, aby nie wzbudzić podejrzeń. On nie mógł wiedzieć o moich uczuciach do innego mężczyzny. Nikt nie działał na mnie tak, jak Itachi, ale gdzieś tam w środku znalazło się miejsce dla Sasoriego. Człowieka, który choć zdradził, był dla mnie ważny.

     - Poradzimy sobie.

Fugaku podszedł do syna, aby okazać mu wsparcie. Złapał go i przeplatał jego rękę na swoje ramie.

     - Odniosłeś jakieś poważne obrażenia?
     - Nie – plunął krwią, która leciała z pękniętej wargi. - Przeżyję.

Zajrzał w moje oczy. Czułam, że chce mnie przeprosić, ale nie zrobi tego ze względu na brata. Sasuke wiedział o moich uczuciach i bałam się, że skoro on jest ich świadomy, Itachi również. Są braćmi, myślą podobnie, więc istnieje duże prawdopodobieństwo dedukowania tych samych wniosków.

     - Wracajmy do domu. – Tata puścił mi oczko.
     - Wracajmy.

Utrzymywałam na twarzy sztuczny uśmiech. Nie byłam doświadczoną i utalentowaną aktorką, ale starałam się podtrzymywać pozory na najwyższym poziomie.

     - Jest ok. – Itachi pocałował mnie w czoło. – Wiem, że ci na nim zależało. Nie musisz udawać.

Słowa wyszeptane do mojego ucha mnie sparaliżowały. Nie wiedziałam, jak się zachować. Powinnam powiedzieć prawdę? Wyznać mu swoje wątpliwości? Nienawiść bardzo łatwo można pomylić z miłością.

     - Jaaa… – zawahałam się.
     - Miałaś do tego prawo – wymusił mały uśmiech.

Zanim zdołałam z siebie wydusić kolejny nieodpowiedni, wręcz durny tekst, w okolicy rozległ się huk po wybuchu. W niebo wzbił się czarny dym.

     - Co się dzieje? – przestraszona skierowałam pytanie do ojca.
     - Tsutomu – przemówił Fugaku. – Musisz ją stąd zabrać.
     - Co?!

Podwójne zdziwienie nastąpiło, gdy Itachi dobrowolnie odsunął mnie od siebie. Popchnął mnie, jakbym była marionetką, której nie potrzebuje. Przewidziałam takie skutki i przebieg akcji. Niby mówi, że miałam do tego prawo, a w środku tłumi wściekłość.

     - Co ty wyprawiasz?
     - Zabierz ją w bezpieczne miejsce.
     - Zwariowałeś?! Nie pozwolę, aby nas znowu rozdzielono! Nie znowu! – wyrwałam się z objęć ojca. – Nie!
     - Idź!!!

Podniesiony ton wystarczył, abym pękła. Popłakałam się, bo nie wyobrażałam sobie kolejnego rozstania. Wszystko tylko nie to.

     - Wiem, że jesteś na mnie zły, ale to nie tak, jak myślisz! Nic się nie stało!
     - Powiedziałem idź!
     - Itachi, uwierz mi!

Ojciec zacisnął swoją dłoń na moim nadgarstku.

     - To nie ważne! Idź!
     - Nie odejdę! – stawiałam opór.
     - Wypierdalaj stąd!
     - Nie mówisz poważnie! Robisz to specjalnie!

Nadepnęłam ojcu na nogę, co spowodowało rozluźnienie uścisku. Udało mi się od niego uciec i podbiec do Itachiego. Wtulona w jego klatkę piersiową marzyłam, aby odwzajemnił uścisk. Nie musiałam długo czekać na jego ręce przywierające do moich pleców.

     - Odnajdę cię – uspokoił się. – Sakura obiecuję ci, że cię odnajdę, ale teraz musisz iść. Nie mogę ryzykować twojego życia. Nie będzie następnej szansy.
     - Itachi ja nie chcę – kręciłam głową.
     - Będę czuł się spokojniejszy, jeśli pójdziesz z ojcem. Pozwól mi się tym zająć. Dosyć zrobiłaś – odsunął mnie od siebie, po czym przystawił palec do mojej brody. – Wiesz, że cię kocham, prawda? – uniósł moją głowę w górę i zaszczycił mnie pocałunkiem pożegnalnym. – Idź. Raz w życiu mnie posłuchaj i idź.
     - Mogę się przydać.
     - Sakura – westchnął zmęczony moją opornością.
     - Na pewno się spotkamy?
     - Tak.

Ostatni raz zajrzałam w jego smutne oczy.

     - Kocham cię.

Posłuchałam go i pobiegłam z ojcem. Z każdym krokiem wykonanym w pośpiechu z moich oczu leciało więcej łez. Obejrzałam się za siebie, pomachał do mnie i zwrócił się przodem w stronę nadchodzącego niebezpieczeństwa.

Wierzę w ciebie, ukochany.


ZMIANA POSTACI - ITACHI

Każdy tłumiony w sobie ból ma swoje konsekwencję. Stajemy się zimni jak lód, przyzwyczajeni do rzeczywistości, opadają nasze ambicję, przestajemy wymagać cokolwiek od życia i ostatecznie się zatracamy. Nasze serca zostają splamione czernią, jakiej żadna stworzona na świecie istota nie usunie. Czy właśnie taki chcę być?    

- Nie rozumiem. Co wy tu robicie?

U mojego boku znikąd pojawili się przyjaciele w komplecie. Nie spodziewałem się ich obecności. Naruto, Hinata, Sai, a nawet Ino i TenTen przybyli, aby walczyć. Ubrani w stroje sportowe przypominali profesjonalistów, chociaż do końca nie wiedziałem skąd takie skojarzenie. Może chciałem ich tak spostrzegać? Akatsuki jest niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem, więc liczyłem na ich umiejętności.

     - Skąd ty… - Ino posłała szeroki uśmiech do Sasuke, którego głos zanikał z wyczerpania.
     - Wytłumaczycie nam, o co chodzi?

Współczułem bratu, jednak ciekawość była silniejsza ode mnie.

     - Jakby to powiedzieć wprost… - zerknąłem kątem oka na blondyna. – Nigdy nie byliście sami – zaśmiał się, drapiąc po głowie.

Zawsze traktowałem go, jak skończonego idiotę. Słabeusza, który swoje braki chce zaślepić poczuciem humoru. Teraz, gdy powoli poznawałem ten magiczny świat, wyczuwałem jego energię. Był potężny. Z tego małego, wiecznie pochłaniającego jedzenie chłopaka, emanowała niewyobrażalna moc.

     - Sai. – Ojciec wypowiedział jego imię z wyjątkową powagą, jakby ze złością.

Ku mojemu zdziwieniu Sai pokiwał grzecznie głową i sięgnął do kieszeni po papierowy zwój. Z lekko rozwartymi ustami patrzyłem, jak zaczyna piórem rysować zwierzę. Przypominało orła. Zrobiłem kilka kroków w tył, gdy szkic wyłaniał się z papieru. Zabrakło mi słów.

     - Co to ma wszystko znaczyć?! – krzyk zamienił się w pisk. Odchrząknąłem, próbując zachować spokój.

Sai wsiadł na swojego papierowego orła i wzbił się ku niebiosom.

     - Spokojnie stary. – Naruto klepnął mnie w plecy. – Wszystko gra. Sai to nasz zwiadowca. Często to robi.
     - Wiedziałaś o tym? – spojrzałem na Hinatę, która z delikatnym uśmiechem na twarzy, spuściła wzrok.
     - Potrzebuję cię w pełni skupionego, więc powiem ci wszystko w skrócie. – Tata położył ręce na moich barkach i mną potrząsnął. Zmusił mnie, abym zwrócił na niego uwagę. – Legenda, którą ci opowiadaliśmy jest prawdziwa. Nie jest tylko legendą. Wszyscy tutaj zebrani pochodzą ze starożytnej wioski Liścia, która bardzo dawno temu zniknęła z powierzchni Ziemi. Została przebudowana i na jej miejsce powstały inne miasta. Aby przetrwać zaczęliśmy podróżować.
     - Chcesz powiedzieć, że oni wszyscy mają moce? – wskazałem po nich palcem. – Dlaczego do cholery jasnej nam nie powiedzieliście?
     - Już są! – Sai krzyknął z powietrza, przymierzając się do lądowania.
     - Opowiem ci w swoim czasie, a teraz przygotuj się na najgorsze spotkanie w twoim życiu.

Pokiwałem głową i dzielnie stanąłem na czele zebranych przy mnie ludzi. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać po Akatsuki. Legendy zrobiły z nich morderców. Strach, bijący od przyjaciół nie był udawany, ale wyczuwana wroga energia w żaden sposób nie pasowała do ich zachowania. Według mnie byli słabeuszami. Czy to możliwe?

Na horyzoncie ukazały się dwie postacie zmierzające w naszą stronę. Ubrane w długie ciemne płaszcze, z dziwnymi czerwonymi akcentami. Spostrzegłem, że to chmury, gdy zbliżyli się do nas na odpowiednią odległość. Goście przypominali mi błaznów. Po czasie zauważyłem, że siwowłosy ma na plecach zarzuconą kosę z trzema ostrzami. Niestety jego towarzysz nie odkrywał swoich kart od razu.

Ich się boimy?
Ciała przyjaciół przygotowały się do walki. Widziałem, jak napinają mięśnie pod wpływem zwiększonej adrenaliny. Ich strach mnie nie ruszył, wręcz przeciwnie – zmusił mnie do ukazania własnej arogancji. Włożyłem ręce w kieszenie i czekałem, aż podejdą wystarczająco blisko, aby rozpocząć rozmowę. Nie wierzyłem, że mogliby od razu zaatakować, także ze spokojem zaufałem własnej intuicji.

Jeden z nieznajomych miał zasłoniętą dolną część twarzy. Od razu rzuciły mi się w oczy jego zielone tęczówki. Powiedziałem zielone? Przypominały, jakąś pseudo pastelową barwę jasnej zieleni. Kolor pochłaniał źrenice. Mężczyzna po prostu ich nie miał.

Ze skupieniem przeszedłem wzrokiem na kolejnego niechcianego gościa. Miałem wrażenie, że z nim będzie znacznie więcej problemów i coś podpowiadało mi, że to on jest szefem. Mimo tego siwowłosy był dla mnie zwykłym gościem. Nawet szczególnie mu się nie przyglądałem, bo skupiłem się wyłącznie na jego brązowych oczach.

Hatake przed odesłaniem mnie na Ziemię, powiedział: „ W oczach znajdziesz wszelkie odpowiedzi. Jeśli chcesz przewidzieć ruch przeciwnika, skup się wyłącznie na nich”. Wierzyłem mu. Nie miałem powodu, aby w niego wątpić.

     - Kto tu dowodzi? – Siwy przemówił tak, jak przypuszczałem. 
     - Ja – odrzekłem bez namysłu. Musiałem wyprzedzić ojca i nie zrzucać na niego odpowiedzialności za moje czyny.
     - Starszy Uchiha powiadasz?

Moje serce zadrżało, ale z zewnątrz pozostałem twardy jak skała.

     - Czego tutaj chcecie?
     - Od was? Niczego – wzruszył ramionami. – Szukamy różowowłosej. Jeśli nas przepuścicie pozwolimy wam odejść.
     - Chyba śnisz.
     - Itachi. – Ojciec złapał mnie za ramię. – Zostawcie ją. Nie macie powodu, aby ją ścigać.
     - Fugaku, jak miło cię widzieć. – Dobrze zbudowany mężczyzna przemówił głosem przypominającym mi truposza.
     - Nic tu po was.

Nastała cisza. Obaj mężczyźni zerknęli w stronę, gdzie Sasuke stoczył walkę na śmierć i życie z Sasorim. Siwowłosy kiwnął głową w wyniku czego jego kompan zniknął. Po prostu wyparował przed moimi oczami.

Wyczuwałem wzrastające napięcie.

     - Skoro obraliście taką ścieżkę zdecydowałem się wam przedstawić. Jestem Hidan – poskromił uśmiech. – Radzę dobrze zapamiętać moje imię, bo sprawię, że samo jego brzmienie będzie wam spędzało sen z powiek. Mój towarzysz to Kakuzu.

Obserwowaliśmy go w milczeniu. Ten człowiek miał w sobie tajemnicę, której nie umiałem zrozumieć.

     - Żyje? – zadał pytanie, gdy u jego boku pojawił się Kakuzu.

Na jego ramieniu spoczywało bezwładne ciało Sasoriego. Mogłem przysiądź, że jeszcze oddycha, a skinięcie głową nieprzyjaciela utwierdziło mnie w tym fakcie.

     - Kto jest za to odpowiedzialny? – Hidan rozejrzał się po wszystkich.

Sasuke zrobił, co musiał, aby nas ochronić. Nie mógł przewidzieć skutków swoich poczynań.

     - Ja – zrobiłem krok w przód.

Poczułem zmęczony wzrok brata wpatrzony w moją sylwetkę. Martwiłem się, aby przypadkiem nie zaprzeczył tej wersji.

     - Ty powiadasz? – podszedł do mnie tak blisko, że mogłem poczuć metaliczny zapach krwi. – Jesteś tego pewien?
     - Głuchy jesteś? – zachowywałem spokój.
     - Hm… - mruknął, po czym westchnął zniesmaczony. – Zabiję wszystkich, których kochasz. Zniszczę miejsca, w których uwielbiasz bywać. Całe twoje życie wywrócę do góry nogami, a na koniec zostawię różowłosą. Będziesz patrzył, jak wyrywam jej serce i nic z tym nie zrobisz. Oddam jej niewinną duszę, a następnie pozwolę ci żyć. Każdego zasranego, marnego dnia będziesz żałował, że żyjesz, ale nie będziesz mieć odwagi, aby odebrać sobie życie. Zgrywasz teraz twardego, ale ja wiem, co się w tobie kryje. Nie schowasz tego przede mną.
     - Spróbuj szczęścia.
     - Na waszym miejscu zastanowiłbym się, przeciwko komu stajecie. – Nieustannie spoglądał w moje oczy. – Widocznie jesteście idiotami skoro nie uciekliście – parsknął śmiechem. – Do zobaczenia wkrótce. Już nie długo.

Zniknęli. Zabrali ze sobą Sasoriego i powędrowali w drogę powrotną. Pierwsze spotkanie z Akatsuki wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony odczuwam respekt, z drugiej zwiększoną chęć rywalizacji.

ZMIANA POSTACI – SAKURA

     - Zaczekaj.

Odczułam niesamowity ścisk w klatce piersiowej, aż zebrało mi się na wymioty. Ponownie opadałam z sił. Trucizna nadal błądziła w moich żyłach.

Ojciec podtrzymał mnie za brzuch zanim wylądowałam na ziemi. Traciłam czucie w nogach. Płytki oddech przestawał wystarczać, aby zapełnić płuca.

     - Co tu robisz?

Po słowach ojca uniosłam delikatnie głowę, aby móc dojrzeć osobę, do której zostało rzucone pytanie.

     - Muszę ją zabrać.

Wiedziałam, że Hatake pojawia się niespodziewanie i jest nieprzewidywalny, ale nigdy nie osądziłabym go o taką zagrywkę. Zwrócił mi życie, aby teraz ponownie mi je odebrać. Nienawidzę umierać. Śmierć przynosi niesamowity ból.

     - Nie oddam ci córki. Przed chwilą ją odzyskałem, a teraz ponownie chcesz ją zabrać? Po moim trupie.
     - Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Musiałem pokazać innym, że żyje, aby dać im nadzieję.
     - Sugerujesz, że masz dobre serce?
     - Znasz prawdę. Nie ukryjesz jej przed nimi i nigdzie nie będzie bezpieczniejsza, niż ze mną. Nie znajdą jej tam.
     - Mówisz tak, aby mną zmanipulować.
     - Decyzja nie należy do ciebie.
     - Co chcesz ze mną zrobić?

Nie miałam pojęcia, o jakiej decyzji wspomniał, skoro ja i tak umierałam. Nie da się pomylić agonii z czymś innym. Mój czas dobiegał końca.

     - Wytrenować cię i pomóc wam pokonać Akatsuki.
     - Dlaczego mielibyśmy ci wierzyć? Nie sądzę, abyś chciał ją trenować.
     - Daj mi rok, a później ci ją zwrócę. Sam będziesz musiał udawać, że z nią uciekasz, aby Akatsuki nie domyśliło się, gdzie jest. Zrobię z niej prawdziwego maga. Takiego, jakiego świat nigdy wcześniej nie widział.

Wysunął w moim kierunku dłoń, a ojciec uścisnął mnie mocniej. Nie chciał mnie stracić i to było zrozumiałe, jednak wiedziałam, co muszę zrobić. Zaufanie Hatake mogło pomóc mi przetrwać.

     - Nie. – Ojciec złapał moją rękę, zanim zdołałam dotknąć Mrocznego.
     - Muszę ojcze. On ma rację. Potrzebna nam siła… Wielka siła.

Pierwszy raz widziałam łzy własnego ojca. Nigdy wcześniej nie okazywał swoich słabości.

Moje palce musnęły zimną skórę Mrocznego Hatake.

Przyszedł czas na walkę o odrodzenie. 

_________

No to ostatnia część pierwszego aktu za nami... 
Teraz tylko epilog, który może pojawi się jutro i tyle. 
Koniec. 

Dziękuje za czytanie. Za komentowanie. Za tak liczne odwiedziny, których się nie spodziewałam, za pochlebne słowa, jak i marudzenia ;p. Za wszystko - wszystkim, którzy ze mną przetrwali! 
To do "zobaczenia" w epilogu ;p

11 komentarzy:

  1. Ejejej, Kochana, żegnasz się z nami tak, jakby kolejny akt nie miał nigdy nastąpić. A to się przecież nie wydarzy, prawda?

    A rozdział szczerze to jakoś tak mnie nie zauroczył nazbyt. Zaledwie sięgnął stopień satysfakcjonujący. Hatake ją oddał, powiernicy zaskoczyli Itasia swoimi mocami po czym spotkali się z Akatsuki, którzy to im pogrozili, zabrali ciało swojego i dali dyla, a Hatake zabiera dziewczynę z powrotem dla siebie. Zero akcji, zero emocji i również zero weny z mojej strony (choć to jest obecne zawsze).

    Zatem oczekuję epilogu a następnie aktu drugiego. Życzę udanych i pogodnych wakacji oraz weny ;]
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że w pewien sposób chyba właśnie taki miał być. W gruncie rzeczy może powinnam rozegrać to inaczej, ale to jest resztka, która mi się nie zmieściła w poprzednim rozdziale i nie chciałam zbyt mocno się rozpisywać. Być może to, że chciałam krótko, zwięźle i na temat zadecydowało o poziomie rozdziału, ale i tak dużo jeszcze przed Tobą. ;p

      Nie żegnam się na stałe, ale za pewne po zakończeniu aktu I zrobię przerwę, bo będę musiała przeanalizować trochę dalszy ciąg, aby niczego nie pominąć.

      I znowu trochę wyciągasz pochopne wnioski ;p
      Pozdro xD

      Usuń
  2. Eeeee... Przyznam, że rozdział nie porywa, jest okey, ale jest taki jakiś... Ciężko stwierdzić. No, po prostu... Nawet nie wiem co napisać. -.- Mimo wszystko urzeka swoją prostotą, zawiera w sobie wiele informacji, które mam nadzieję rozwiną się bardziej w akcie drugim. Brakuje mi trochę tego dreszczyku emocji i walki, ale wiadomo, że nie każdy rozdział powinien to w sobie zawierać.
    Trochę wkurza mnie to, jak zmienia się Sakura, najpierw była potulną dziewczynką posłuszną mamusi, potem wykazywała się niesamowitą odwagą, sprytem i siłą, a teraz... teraz jest po prostu beksą. Choć wiem, że to tylko przejściowe chwile, to i tak mnie to denerwuję.

    Mam takie jedno małe ale... Tak wiem, wiem... Najpierw krytykuje a teraz się czepiam. Jak wymieniałaś bohaterów, którzy przybyli wesprzeć Itachiego, wymieniłaś też Tenten. I tak jakoś ni z gruch ni z pietruchy mi to nie pasuje. Myślałam, że stoi po stronie zła czy coś. Bynajmniej tak wynikało z poprzedniego rozdziału. Mogłabyś mi to wytłumaczyć, bo się pogubiłam? o.O

    Z niecierpliwością czekam na epilog i drugi akt. Mam nadzieję, że nie karzesz nam na niego długo czekać. :)

    Tak więc, pozdrawiam.
    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział ogólnie miał być taki. Na serio to było resztka z poprzedniej części, więc, jakbym to ze sobą połączyła wyszłoby jakieś 21 stron, a wolałam to podzielić. I tak dobrze, że jest ok, bo zależało mi wyłącznie na przekazaniu kilku informacji i pokazaniu trochę normalności. Bo oni nie zawsze muszą po pierdzielać nie wiadomo gdzie xD.

      I ogólnie Heiwa nie przeszkadza mi jak wyrażacie negatywne opinie. Uwierz mi zdaję sobie sprawę, że nie wszystko mi wychodzi i nie każde zamierzenia są dobre. Przecież dopiero się uczę, a wasze opinię są dla mnie ważne. Nawet te negatywne :)

      TenTen. Jak zdążyłam podkreślić Hatake powiedział Sakurze jej imię, ale zrobiłam to dlatego, abyście WY wiedzieli kim ona jest. Sakura zapomniała kim ona jest, Itachi nie miał o tym pojęcia, więc skąd mają wiedzieć, że jest zła? Jeśli by się nie pojawiła wzbudziłaby podejrzenia, a ona jak dobrze wiemy cały czas się przy nich kręci i swoje zamiary ukrywa w cieniu. Przez cały czas z nimi pogrywała. :) Jakie są moje plany z TenTen? W drugim akcie problemy po prostu się zdublują, bo zostanie i ona i Akatsuki w jednym przeciwko nim. Taki jest mój plan. Rozumiesz już Piękna? Czy nadal za słabo wytłumaczyłam :)?

      Dzięki za komentarz, nawet jeśli byłaś niezadowolona to Twoja opinia i tak jest dla mnie ważna ;p. Chociaż widać, że mocno zawaliłam ten rozdział, bo dwie osoby już na to zwróciły uwagę... Więc może kiedyś go pozmieniam xD

      Pozdro kochana :*

      Usuń
    2. Hehe. Teraz już wszystko dla mnie jasne. Po prostu zrobiłam za duży skok myślowy i umknęło mi kilka szczegółów. Dzięki za prostowanie. :D

      Wiem, że negatywne opinie są pomocne i w ogóle, ale to nie zmienia faktu, że nie lubię ich pisać. I mimo, że jesteś początkującą pisarką, to odwalasz kawał dobrej roboty. Tak trzymaj!

      Całusy kochana ^^

      PS Wieczorem zabiorę się za czytanie epilogu.

      Usuń
    3. No to cieszy mnie, że sprawa z TenTen jest już wyjaśniona ^^. Bo ogólnie ona później będzie znowu ważną postacią, a chciałam, abyście o niej wiedzieli ^^.

      Nikt chyba nie lubi pisać negatywnych opinii dlatego teraz raczej je porzuciłam. Zwątpiłam w ich moc, bo boję się, że autor po prostu przestanie pisać, jak zacznę mu wytykać błędy, albo jakieś niejasności. Chociaż czasami może to pomóc, ja tymczasowo zrezygnowałam z takiej opcji i w sumie zajmuje się teraz sobą. Jednak jeśli masz jakieś rady, albo sugestię naprawdę chętnie je przyjmę, bo uwielbiam się rozwijać ^^. (w dużej mierze zależy w jaki sposób krytyka - pomoc - została wypowiedziana)

      Na czytanie epilogu spieszyć się nie musisz, bo później będzie kaszana ^^. Długa przerwa się szykuje ;p

      Usuń
  3. Na Twojego bloga trafiłam dopiero wczoraj, więc nie gniewaj się, że komentarz będzie tyczył się ogólnie bloga, a nie tego rozdziału ^^"
    Jak wcześniej wspominałam, trafiłam tu wczoraj. Od razu urzekł mnie wygląd bloga. Jest taki prosty, zwykły, ale też tajemniczy. Pierwsze wrażenie dobre, to biorę się za czytanie. Jak zaczełam czytać, tak skonczyłam dopiero kiedy rozdziały się skonczyły. Tak niesamowicie wciągnęła mnie ta historia, że poprostu nie mogłam się oderwać.
    Ja Ci powiem tyle: TY TO MASZ ŁEB! W życiu nie wymyśliłabym czegoś takiego. To jest genialne!
    Niezwykle zainteresowała mnie postać Hatake. Niesamowicie ją wykreowałaś.
    Wątek miłosny też jest piękny.
    Co tu dużo mówić? Z zaciśniętymi kciukami czekam na epilog i na drugi akt : ) Przepraszam że komentarz bez ładu i składu, ale nie potrafię pisać komentarzy, za błędy też przepraszam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Zdołałaś od wczoraj wciągnąć całą Agonię? Masakra. Podziwiam Cię i Twoją wytrwałość ^^

      Co do szablonu. Cieszę się, że właśnie tak go odebrałaś, bo właśnie taki miał być. Przyznam się, że dopracowywanie tego szablonu trochę czasu mi zajmuje, bo non stop coś zmieniam, aby wyglądał lepiej, ale także i prosto i schludnie.

      Opowiadanie... Cóż mam Ci powiedzieć :)? Cieszę się, że do mnie trafiłaś i że historia Ci się podoba. Zawsze to dla mnie jakaś dodatkowa motywacja, gdy pojawiają się nowe osoby, którym całość się podoba :). Wiadomo: są wzloty i upadki, ale mimo tego miło słyszeć komplementy :).

      Także do następnego :). Mam nadzieję, że nie zawiodę :).
      Dziękuje za komentarz i za obecność :).
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Matulu, matulu.... Wspanialy rozdzial, nigdy mnie nie zawodzisz! Itachi i Sakura są biedni, nie mogą w spokoju cieszyć się sobą nawzajem. Ciagle ich rodzielają,ciągle! A teraz muszą wytrzymać bez siebie kolejny rok.
    Ah, to już koniec... Jednak nie mogę doczekać się 2 części. Jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział mocno mi namieszał wszystko, co zdążyłam sobie ułożyć.
    Akatsuki wpadło i wypadło. Wszystko teraz działo się strasznie szybko. I nie mówię tu o przyśpieszonej akcji tylko o tym, że rozdział się zaczął i skończył…w prawie tej samej minucie ;)
    Nadal także nie wyjaśniłaś, skąd wzięli się tam ich ojcowie :D
    No i wpadają Power Rangers. Przepraszam, tak sobie to tłumaczę :) Przybyli ubrani w stroje sportowe. Ten Ten zdążyła się tak szybko przebrać? Przecież Itachi mógł rozpoznać ją po głosie. Wiem, że nadal nikt nie wie, że to ona, ale jakoś mnie zadziwiła jej obecność. Chociaż w sumie też nie mogło jej nie być, wzbudziłoby to za duże podejrzenia ;)
    Ale z drugiej strony…po co Power Rangers w ogóle się pokazywali, skoro Akatsuki po 10 minutach sobie poszło? Tak troszeczkę się odsłonili na marne :) Mogłoby ich w ogóle nie być, wtedy „odwaga” Itachiego byłaby bardziej wyróżniona :)
    Do tego skoro oni byli zawsze „magiczni” to dlaczego nie pomagali Sakurze i Sasuke w treningach?
    Czy wszyscy są ninja? ;) Czy czymś, co powstało z połączenia maga i shinobi? Troszeczkę teraz tego nie ogarniam, bo nie zostało wytłumaczone :) Ale cierpliwie poczekam aż się wszystko wyjaśni :)
    Co do treningu z Hatake – spodziewałam się :D Może nie po Sakurze, ale po którymś z tej dwójki :) Jestem mile zaskoczona, że to ona :) Też zastanawiam się co przez ten rok będzie się działo z Itachim? Będzie jej szukał na marne czy jakimś cudem dowie się o miejscu jej pobytu ;)
    No cóż, lecę czytać ostatni wpis! :)

    Klusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra wracam powolnymi siłami do blogowania, dzisiaj miałam ostatni dzień ciężkiej pracy, więcej będzie na pisanie... Także zabieram się za udzielenie Ci odpowiedzi.

      Power Rangers, jakkolwiek bekowo to brzmi mi nie przeszkadza, Oni się nie odsłonili przed Akatsuki, bo oni o nim wiedzieli. Akatsuki się pojawiło, aby odebrać Sasoriego, reszta była przygotowana w razie problemów. Nie chcę ci spoilerować, bo ten wątek będzie pociągnięty w akcie II. Ogólnie dałam trochę do myślenia, że inni też posiadają moce, gdy Sakura dała swój popis i uratowała Sasoriego, bo wszyscy zachowywali się jakby nigdy nic, a jednak coś tam nie pasowało. Nie wiem, czy mnie rozumiesz, ale mam do manipulacji jedynie stroną Sakury bądź Itasia, więc ukazanie wszystkiego będzie w swoim czasie.

      To co z ojcami się wyjaśni. Wszystko ogólnie się wyjaśni już nie długo. I nie, nie wszyscy są ninja, chociaż ci których wymieniłam owszem xD

      TenTen była nie do poznania, kamuflowała się. Poza tym to też wyjdzie...

      Dzięki za komentarz. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Oczywiście, jak zwykle mogę coś pominąć, albo odpisywać chaotycznie. Ale to ja :)

      Pozdrawiam ;p

      Usuń