środa, 2 kwietnia 2014

14# MROCZNY KOSIARZ CZ. II

„Nie ważne ile masz lat.
Nie ważne ile w swoim życiu spotkałeś ludzi.
Jesteś człowiekiem.
Pozostawiasz po sobie wyraźny ślad.
Nawet, jeśli czujesz samotność.
Odczuwasz w swoim sercu pustkę.
Odchodząc z tego świata zostajesz w pamięci swoich bliskich.
Zostajesz w sercu tych, którzy Ciebie pokochali.
Nawet, jeśli nie byli wstanie pokazać Ci miłości.”

SAKURA

Zamrugałam powoli powiekami, gdy cały świat zaczął zwalniać. Widziałam Ino, jej łzy lecące po policzkach. Słyszałam jej głuchy krzyk roznoszący się po okolicy. Dostrzegałam rozpacz i bezradność, jaka ją ogarnęła. Mogłam przysiąc, że po brutalnych słowach Sasoriego, część niej się ulotniła. Nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale właśnie tak się stało. Klękała pogrążona w żałobie, przytłumiona siłą obejmującego ją Sasuke.

Sasuke…

Jego twarz była pełna żalu i smutku. Zabrakło w jej odbiciu wściekłości oraz nienawiści, jaką w sobie nosił do dzisiaj. Oczy pogrążone były we łzach czekających na słabość. Walczył z tym, chciał być dla Ino twardy, ale nie mógł pokonać swojej prawdziwej strony. Zbyt długo starał się być niezależnym, odrzucał od siebie pomoc przyjaciół. Teraz miarka się przebrała.  

Głowa Sasoriego spoczywała na klatce piersiowej TenTen. Zasłaniał rękoma twarz, jakby chciał ukryć swoje cierpienie. Wiedziałam, że odczuwa tą stratę tak, jak każdy z nas.

Wyobraźcie sobie, że znacie kogoś wiele lat. Najlepiej, jeśli jest to siostra, albo brat. Nie jest to czas, w którym mieszkacie razem, ale wasze więzi zdołały się zacieśnić. Często się kłócicie, czasami na siebie obrażacie, ale gdy nadarza się okazja stajecie za sobą murem. Bronicie się, chociaż mielibyście ślepo wierzyć w ich słowa. Mimo, że nie jest to miłość romantyczna, to kochacie ich. Nie wyobrażacie sobie bez nich życia. Być może nie widujecie się codziennie, ale macie to poczucie, że ta osoba jest gdzieś blisko was. Nagle nadchodzi moment radykalnej rozłąki. Być może waszymi ostatnimi słowami były zdania gniewu, a być może żyliście w zgodzie, ale zasługiwaliście na godne pożegnanie. Jednak go nie dostaliście. Odebrała wam to wasza własna głupota.

Rozbiłam idealne koło. Boże, jaka ja byłam naiwna. Dlaczego zamiast życia przyjaciółki wybrałam własne szczęście? Nic nie warte szczęście! Teraz tamte chwile stały się dla mnie mało istotne.


Nie mogłam tego przeżyć. Co jest ze mną nie tak? Druga osoba, która zniknęła z mojego życia. Odpycham od siebie najbliższych. Niewinne, głupie igraszki zamieniłam w walkę na śmierć i życie.

Itachi.. Pomóż mi. – nie przestawałam o nim myśleć. Tak bardzo chciałam, aby teraz był przy mnie. Sama jego obecność pomogłaby mi się pozbierać. Chce się do niego przytulić, zapomnieć w jego ramionach o swoich błędach. Wiecznie podejmowałam złe decyzje.

Gdybym mogła cofnąć czas zrezygnowałabym z Sasoriego. Zrezygnowałabym z marzeń i fantazji o byciu Kopciuszkiem. Życie nie jest takie, nie jest bajką z dobrym zakończeniem. Chciałabym zmienić bieg wydarzeń i zamienić się z nią miejscami. To ja powinnam umrzeć, nie ona.

     -Chce umrzeć… - szepnęłam, aby nikt mnie nie usłyszał.

Miałam dość swojego życia i własnego charakteru. Byłam beznadziejna. Posiadałam moc, magiczną moc, a nie umiałam pomóc przyjaciółce. Po co mi ta cała magia, gdy nie mogę uratować cudzego istnienia?!

Nie powstrzymywałam łez, nie przejmowałam się drogą kreacją i dodatkami. Usiadłam na asfalcie blisko samochodu TenTen. Skuliłam się wyrzucając z siebie fontannę łez. Pozwoliłam jej umrzeć.

     -Boże zabierz mnie do siebie zamiast niej. – szeptałam dalej – Nie chce, aby ona odeszła. Nie jest na to gotowa. Ma przed sobą całe życie, nic złego nie zrobiła. Może nie jest idealna, ale nie zasługuje na śmierć. Zrobię wszystko, czego zapragniesz… - zasłoniłam twarz dłońmi. – Tylko mi ją oddaj…

Nastała cisza. Płacz, krzyki, nadjeżdżające syreny ambulansu, nawet dźwięk mojego szybko bijącego serca, ustał. Odsłoniłam oczy. W koło zapanował spokój, jaki nie miał prawa powstać. Cały świat powinien przechodzić żałobę razem z nami, a teraz po prostu czekał. Ino, Sasuke i Sasori nie oddychali, zamienili się w kamienne posągi.

     -Co się dzieje? – powiedziałam głośniej podnosząc się z ziemi.

Stukot metalu uderzającego o twardą powierzchnię przykuł moją uwagę. Dostrzegłam idącego w moim kierunku mężczyznę. Miał na sobie czarny garnitur z czerwonym krawatem. Gdy podszedł bliżej zauważyłam maskę, zasłaniającą usta i nos, która powierzchownie przykuła moją uwagę. Trwało to krótko, gdyż zauważyłam jego oczy.
Jedna tęczówka była czarna, jak mrok podążający za jego sylwetką, a druga czerwona, jak krew, której zabrakło. Z pod czarnego kapelusza wychylały się siwe włosy, lekko opadające na czoło. Ten człowiek miał w sobie „coś” dziwnego.

     -Kim jesteś?

Przyglądałam się metalowej lasce, która uderzała o twardą powierzchnie zapowiadając jego przyjście. Sięgała mu do ramion. Nie wyróżniała się, niczym szczególnym od innych, prostych wyrobów produkowanych przez rzemieślników. Miała czysty srebrny odcień i była stosunkowo cienka, choć sprawiała wrażenie masywnej. 

     -Ty mnie tutaj zawołałaś. – zatrzymał się kilkanaście kroków ode mnie, przez co zapach rozkładającego się ciała doszedł do moich nozdrzy. – Chciałaś się targować, więc jestem.

Jego obecność mnie sparaliżowała. Nie wiedziałam kim jest, ale domyśliłam się, że ma coś wspólnego ze żniwiarzem. Być może nie przypominał tradycyjnego jeźdźca śmierci, z czarnym płaszczem i brzydką twarzą, ale jednak miał w sobie pewną „aurę”, która wzbudzała respekt.

     -Nie bój się mnie, bo nie mogę Ci nic zrobić. – zauważył mój krok w tył. – Nie przyszedłem tutaj po Ciebie.

W tym momencie obejrzałam się za siebie i zobaczyłam dwie wersje TenTen. Jedna leżała martwa, na której spoczywał posąg Sasoriego, a druga z bladą, przerażoną twarzą patrzyła na faceta w garniturze.

Dlaczego ja to widzę? Nie odnajdywałam się, w tym wszystkim. Zgodnie z teorią mojego ojca nie powinnam mieć mocy.

     -Ja ciebie tutaj sprowadziłem. – rzuciłam mu niewinne spojrzenie. – Niczego przede mną nie ukryjesz, więc uważaj na myśli. Ten świat należy do mnie, a ty jesteś tylko gościem. Spójrz w stronę auta.

Nie tylko TenTen miała swoje dwie wersje. Moja siedziała skulona, zamieniona w posąg, jak reszta przyjaciół. Za pewne w normalnym świecie, wciąż płaczę czekając na cud.

     -Chce się targować. Istnieje sposób na uratowanie TenTen. Piszesz się na to?
     -Mam ślepo pójść za twoimi słowami?
     -Prosiłaś o szansę. Daje ci ją. Czy to za mało?
     -Zrobię co trzeba.

Nie mogłam zmarnować tej okazji, a nie chciałam go do siebie zrazić. Każda sekunda mogła wpłynąć negatywnie na naszą sytuację. Mógł się rozmyślić.

     -Pytałaś kim jestem. Nazywam się Kakashi Hatake, ale większość mówi na mnie Mroczny Hatake. Jestem Panem życia i śmierci. To ja decyduje o tym, na kogo przyszedł czas, a kto dostanie kolejną szansę. – stuknął dwa razy laską o asfalt – Moja moc jest nieograniczona, a potęga sięga dalej, niż śmiertelnik mógłby sobie wyobrazić. – pochłonął nas mrok, nie widziałam nic oprócz jego sylwetki – Jesteś gotowa na test?
     -Test?
     -Muszę sprawdzić czy jesteś warta zachodu. Chcę sprawdzić, czy faktycznie jesteś taka niesamowita, jak powiadają inni. W zaświatach, aż huczy od plotek na Twój temat. 
     -Huczy?
     -Wykonaj test, a odpowiem na trzy Twoje pytania. – uderzył kolejne dwa razy laską.

Znaleźliśmy się na wierzchołku góry. Przebywaliśmy wysoko w chmurach. Podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół, gdzie przywitała mnie wrząca lawa. Gorąco jej temperatury popaliło końcówki moich włosów, więc odskoczyłam do tyłu. Podniosłam wzrok widząc w oddali unoszącą się w powietrzu wysepkę. Na niej stała TenTen.

     -Co mam zrobić?
     -Idź do niej. – zaśmiałam się histerycznie na jego odpowiedź. – Przejdziesz to zdasz test.
     -A jeśli wpadnę do lawy?
     -Zginiesz i będziesz moja.
     -Co?! – mój śmiech rozbił się echem. Nie potrafiłam się opanować – Niby, jak mam to zrobić? To śmieszne.
     -Masz jedną szansę. Wedle mojego źródła jesteś w stanie to zrobić z zamkniętymi oczami.
     -Źródła? – zaczynał mnie denerwować – Czemu mówisz zagadkami? Nie dam rady przejść.
     -Więc się poddajesz?
     -Tego nie powiedziałam.

Przełknęłam ślinę podchodząc z powrotem do krawędzi. Ten cały Mroczny Hatake miał dość przerażające pomysły. Dlaczego karze mi robić takie rzeczy?

     -Idź. – każde brzmienie jego głosu zwiększało moje ciśnienie. Popędzanie mi nie pomagało.
     -Zaraz.
     -Nie mam całego życia. Inni czekają na moje przyjście.
     -Dobra. – zrobiłam krok do przodu. Kawałek ziemi oderwał się i spadł do lawy – Nie dam rady. – szybko znalazłam się na pierwotnym miejscu.
     -Tracisz mój cenny czas.
     -Cholera…

Tu chodzi o TenTen, więc musiałam to zrobić. Dostałam szansę na zmianę przyszłości.

TenTen… TenTen… TenTen…

Zamknęłam oczy i ruszyłam przed siebie. Dosłownie wbiegłam w przepaść, jak kretynka w szale. Nie miałam innego wyjścia, a rozmyślanie nad tym wzbudzało we mnie lęk, który mnie powstrzymywał. Zaryzykowałam, bo nigdy nie wybaczyłabym sobie pasywności.

     -Brawo. – zaklaskał – Teraz możemy porozmawiać.

Przepaść pod moimi nogami zniknęła, a zamiast lawy pojawiła się ziemia. Odwróciłam się w jego kierunku i z niedowierzaniem zerknęłam w jego oczy.

     -Złudzenie optyczne. – kontynuował – Chciałem sprawdzić czy jesteś na tyle odważna, aby spełnić swoje słowa. Nie mogę Cię zabić, zapomniałaś? Lubię ludzi czynów. – uderzył dwa razy laską, a całe otoczenie ponownie pochłonęła ciemność – Teraz możemy porozmawiać. – kolejne dwa stuknięcia przywołały znany mi krajobraz mostu.
     -Czyli mogę zadać Ci trzy pytania? A co z TenTen?
     -TenTen to zupełnie inna sprawa. Najpierw pytania.
     -Dobra.

Miałam okazje poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a w mojej głowie pojawiła się pustka. Sama nie wiedziałam, o co chce zapytać, a nie chciałam zmarnować szans na pierdołę.

     -Pospiesz się.
     -Dobra. – powtórzyłam swoją wypowiedź – Powiedz mi, skąd o mnie wiesz? Kto jest tym Twoim źródłem?
     -Wybierz inne pytanie. Nie odpowiem na nie.
     -Chce wiedzieć. Obiecałeś trzy pytania.
     -W zamian za brak odpowiedzi mogę zaoferować dodatkowe pytanie. Czyli w sumie będziesz mieć cztery.
     -Nie. – musiałam poznać prawdę – Chce wiedzieć.
     -To zmieni całe Twoje dotychczasowe życie. Jesteś tego pewna? Nie jesteś gotowa na takie odpowiedzi.
     -O tym, czy jestem gotowa sama zdecyduje. – byłam pewna, że w jego oczach dostrzegłam przerażenie. Pan życia i śmierci się przestraszył – Odpowiedz na moje pytanie.
     -Nie mogę. Odmawiam.
     -Kto jest Twoim źródłem?
     -Nie powiem.
     -Odpowiedź! – krzyknęłam, choć wątpiłam, że to pomoże.
     -Kolejne pytanie.
     -Czy moja mama maczała palce w śmierci Itachiego? – poszłam za ciosem.
     -Śmierci? – zaśmiał się. – Nie.
     -Dlaczego się zaśmiałeś?
     -Czy to kolejne pytanie?
     -Nie. – pokręciłam głową. – Czego przestraszył się mój ojciec, gdy czytał mi w myślach?
     -Nie mogę odpowiedzieć.
     -Dlaczego znowu?
     -Nie mogę udzielać odpowiedzi, które mogą wpłynąć na zmianę przyszłości.
     -Masakra… Czy to, co czuje do Itachiego jest prawdziwe? Naprawdę z nim byłam, czy to tylko fikcja? – musiałam upewnić się czy jestem wariatką, a drążenie tematu poprzednich kwestii, nic by nie zmieniło.
     -Odpowiem w sposób, który nie muszę odpowiadać. Dam ci, jednak zadość uczynienie. – westchnął. – Wasze uczucie jest najprawdziwsze na świecie. To, co kłębi się w Tobie jest prawdą i tylko prawda. Itachi kochał Ciebie tak samo, jak Ty jego.
     -Więc, dlaczego go nie pamiętam?
     -Po wypadku namieszano Ci w głowie. Magia Moja Droga. Wykreślono z Twojego umysłu wszystko, co związane z waszym uczuciem. Cały czas jesteś manipulowana.
     -Dlaczego? – zmarszczyłam czoło. – Dlaczego ktoś miałby to zrobić?
     -Są osoby w waszych życiach, które nie chcą, abyście byli razem i zrobią wszystko, aby trzymać was z dala od siebie.
     -Więc, moja mama maczała w tym palce?
     -Skończyły Ci się pytania. I tak odpowiedziałem na jedno za dużo. – wzruszył obojętnie ramionami. – Czas na finał.

Po moich plecach przeszły ciarki. Poczułam strach przed nieznanym. Od nadchodzącej chwili będzie zależeć historia TenTen. Czy dziś jej księga przestanie się pisać?

     -Gotowa?
     -Nie, ale strzelaj…
     -Sprawa jest bardzo prosta… - zamilkł.
     -Więc? – pomachałam nerwowo rękoma.
     -Ty, albo Itachi w zamian za TenTen.
    
Zakręciło mi się w głowie, natychmiastowo poczułam suchość w ustach. Straciłam czucie w nogach i werwę, jaka dodawała mi sił i odwagi.

     -Ita… - nie potrafiłam wypowiedzieć jego imienia.
     -Głucha jesteś? Tak Itachi. Nie zabiorę was od razu, nie przejmuj się, ale przyjdę po kogoś z was wtedy, kiedy będę chciał. Nie będziesz znała daty i godziny. Wasze dusze są bardzo cenne. – zerknął za moje plecy, jakby kogoś tam dostrzegł, oprócz naszej dwójki. – Myślę, że wybór raczej jest prosty? Oddaj mi Itachiego i wrócisz do pozytywnej teraźniejszości.

Zatkało mnie, dosłownie odebrało mi mowę. Jak miałam wybrać pomiędzy sobą, a osobą, którą kocham? Która mnie kochała? Za pewne specjalnie uświadomił mnie o jego uczuciu, aby teraz utrudnić mi wybór. To jest nieludzkie.

     -A może chcesz mi oddać duszę TenTen i zapomnieć o całej sprawie? Szczerze to jej dusza na razie jest mało warta, ale to zdzierżę.
     -Nie mogę podjąć takiej decyzji…
     -A jak Ci powiem, że Itachi żyje, ma się dobrze i zapomina o Tobie u boku innej? Będzie Ci lepiej?
     -Dlaczego to robisz?
     -Związał się z Tobą będąc zaręczonym z kimś innym. Spodziewałaś się wierności?
     -Przestań.
     -On nie jest wart Twojego cierpienia po śmierci. Nie powinnaś się zastanawiać. Pewnie teraz pieprzy się z kimś innym.
     -Co z Tobą nie tak?! Powiedziałeś mi przed chwilą, że to uczucie jest prawdziwe.
     -A skąd pewność, że nie kłamałem? Lub pewność, że on także nie ma wymazanych wspomnień? Zapomniałaś, że wiem wszystko?
     -Kłamiesz… Teraz kłamiesz…
     -Itachi jest u boku pewnej kobiety. Opiekuje się nim, dba o jego zdrowie, razem sypiają i żyją. Wypuściłaś go z rąk, więc teraz nie powinnaś chyba żywić do niego urazy? A może jednak?
     -Co Ty wyprawiasz… - nie wiem skąd zaszła w nim nagle taka zmiana.
     -Wybieraj.
     -Nie. 
     -Pieści ją, należy do niej i nie potrafi tego pokonać. Ona jest z nim szczęśliwa, planuje założyć rodzinę. Nie jest taka głupia, jak Ty i nie pozwoli mu odejść.
     -Przestań… 
     -Wybierz!
     -Nie!
     -Wybieraj! Oddasz swoje życie za tego frajera, który Cię zostawił?! No wybierz!
     -Nieee!!! – przez jego krzyki porzuciłam spokój.
     -Wybierz czy chcesz oddać życie za to, aby on był z kimś innym! Wybieraj!
     -Przestań!!!
     -Nie jesteś zazdrosna?! Nie jesteś wściekła, że Cię zostawił?! Wybierz! Oddaj mi go!!
     -Dobra!!! – nie zniosę tego dłużej. – Wybieram siebie! Zabierz mnie ze sobą! – na jego twarzy dostrzegłam zaskoczenie. – Jeśli chcesz czyjejś duszy to wybierz mnie! To ja zabiłam TenTen, a nie on! Nie oddam Ci go!!! – nie mogłam przestać krzyczeć.
     -Jesteś w stanie porzucić swoje dobro dla niego? Jesteś gotowa na takie poświęcenie? Wiesz, że to nie przelewki? Wiesz, że naprawdę będziesz moja?
     -Wiem. – uspokoiłam się. – I jestem gotowa zapłacić za swoje błędy.
     -Dobrze. – zaśmiał się. – Więc jesteś moja. Ten fakt mnie uszczęśliwia.
     -A czy Itachi naprawdę jest szczęśliwy?

Już wszystko było mi obojętne. Sprzedałam właśnie swoją duszę i chyba już nic mnie nie dobije.

     -Nie. – zerknęłam na niego. – I mniej więcej z tego powodu nie mogę Cię teraz zabrać ze sobą. Przyjdę po Ciebie, gdy wykonasz swoje zadania. Nie mogę zmienić tak wielkich wydarzeń z przyszłości i zabrać Cię ze sobą od razu.
     -Ale żyje? – modliłam się, aby nie przestał odpowiadać na moje pytania.
     -Oj ludzie, ależ wy jesteście naiwni. – zaśmiał się ponownie, ale tym razem głośniej. – Myślisz, że dokonałaś tego wszystkiego sama? – pokręcił głową.
     -Czego?
     -Właściwie, to on cały czas jest przy Tobie. Chronił Cię, gdy tylko wpadałaś w tarapaty. Muszę przyznać, że gdyby nie on, już dawno byłabyś moja. Niestety cwaniak robi wszystko na przekór. Ciągle mi się wymykacie.
     -Jest przy mnie? – rozejrzałam się z nadzieją, że go zauważę. Usłyszałam dwa stuknięcia.
     -Czas się pożegnać. Oddaje Ci TenTen wedle umowy. – pochłaniał nas mrok – Pamiętaj Sakuro Haruno… Jeszcze się spotkamy.

****

Ubrana w obcisłą sukienkę weszłam na wielką salę balową. Rozglądałam się szukając przyjaciół. Przy moim boku stał Sasori, którego dłoń spoczywała na moich plecach. Miał na sobie drogi garnitur i krawat dopasowany do koloru mojej beżowej kreacji. Czułam się, jakbym przyszła na studniówkę.

-Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi do ucha, po czym posłał wyjątkowo hipnotyzujący uśmiech.

Zaraz… Czy to już się nie zdarzyło?

„Są pytania, na które nie da się odpowiedzieć.
Są sytuację, których nie da się przewidzieć.
Są momenty, w których rzadko się odnajdujemy.
Istnieje nieskończona gamma przeszkód i problemów.
Mimo tego, wciąż żyjemy.
Wciąż oddychamy.
Mimo tego, wciąż raz na jakiś czas zdarza się cud.
Mimo tego nieustannie odkrywamy nowe możliwości.
Dostrzegamy siebie z innej perspektywy.

Stajemy się silniejsi i pokonujemy własne słabości.”

18 komentarzy:

  1. O mój Boże! Toż to jest niesamowite!
    Cała ta akcja z Kakashim.. A no właśnie! :) Miałam przeczucie, że to jest Kakaś ^^ Ale rany! To jak zaczął jej mieszać w głowie.. Sama zaczęłam mieć wątpliwości jaką podejmie decyzję! Heheh ;D Dosłownie siedziałam i się modliłam xD
    Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile emocji mną targało! No cudnie!

    Pozdrawiam i życzę ogromnej weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kakaś jest the best i w pewien sposób jego tajemniczość skłoniła mnie do dania mu takiej roli :).

      I cieszę się, że rozdział delikatnie Tobą wstrząsnął :d.
      Ale decyzja i tak była dla mnie przewidywalna troszku, bo w sumie miała taka być :)

      Usuń
  2. Ciekawą rolę dla Hatake znalazłaś :P Kakashi jako Śmierć? Genialne. Muszę przyznać, że znowu mnie zaskoczyłaś. Zastanawiałam się, czy pojawi się on w Twoim opowiadaniu w jakimś kluczowym momencie. I proszę... Zjawił się jako Ponury Kosiarz. Taa... W swojej "nowej roli" spisał się świetnie.
    Jak mniemam akcja utworu się cofnęła i Itachi nie będzie się wściekał i nic w jego otoczeniu nie ucierpi... Wiesz, naprawdę szkoda było tej donicy. Chyba, że on wszystko pamięta i był cały czas przy Sakurze. No ale naczyńka już drugi raz nie rozwali. :P
    Chciałabym zobaczyć jego reakcje jak Sakurcia powiedziała, że chce umrzeć...
    Cieszę się też, że Haruno w końcu ktoś oświecił, że Uchiha jest przy niej.
    Ogólnie rozdział ciekawy. Odpowiedział na kilka moich pytań, ale i tak pojawiło się pełno nowych. Mam tylko jedno pytanie: Dlaczego taki krótka notka?
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedzi teraz się raczej będą pojawiać częściej, niż pytania :).
      Co do reakcji Itachiego... Niektóre rzeczy można zostawić waszej wyobraźni, choć akcja jeszcze się trochę pociągnie :).

      A czemu tak krótko? Szczerze byłam przekonana, że ta długość notki jest odpowiednia :). Nie chciałam dłużej zanudzać :D

      Buziaaak :*

      Usuń
    2. Oj, daj spokój. Nie przejmuj się mną. Ja po prostu uwielbiam czytać. Zawsze pochłaniam książki w tri miga. Czego przyczyną jest moje zaskoczenie, gdy zagłębiam się w fabułę i tu nagle koniec rozdziału, co zmusza mnie do czekania na kolejny. Co prawda nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Zawsze mnie taka reakcja bawi.. Ale, no cóż, ćwiczę cierpliwość.
      A do tego zanudzania... -.- Takie żarty to w kabaretach :)

      Usuń
    3. No wiesz w jakiś sposób trzeba to rozciągnąć, bo powiem szczerze to ja nie wiem, jak często powinny pojawiać się notki na blogu. Jestem świeża i eksperymentuje. Nie mam pojęcia czy raz na tydzień jest dobrze, a może raz na miesiąc powinno być? Dla mnie to czarna magia.

      A zakończenia notek w ten sposób to naturalna sprawa :D każdy tak robi, bo w sumie trzeba zachęcić - jakoś - do rozpoczęcia kolejnego rozdziału xD

      Usuń
    4. Patrząc na inne blogi to czasami ludzie walą notki raz na dwa miesiące, jak nie raz na trzy. Także kurcze sama się zastanawiam, jak to wszystko rozwiązać :D. Za często to chyba też nie dobrze...

      Usuń
  3. Właśnie usunęło mi komentarz.... -.-
    Zacznijmy raz jeszcze.

    Jestem szczęśliwa, że dodajesz notki co tydzień. :D Bardzo, ale to bardzo mi się to podoba.

    Czasami czekanie jest dobijające i czytelnik zastanawia się, czy to ma sens i jest jeszcze po co odwiedzać danego bloga. Oczywiście kiedy notki pojawiają się codziennie lub co kilka dni, to też nie jest dobrze. Człowiek po prostu nie nadąża za fabułą (zwłaszcza jak jest stałym czytelnikiem kilku blogów).

    Osobiście jestem za tym, żeby notki pojawiały się co miesiąc, góra dwa. Jak notki pojawiają się co tydzień/ dwa jest to wręcz idealne. Ale wiadomo, że czasami nie da tak szybko napisać czegoś oryginalnego i ciekawego. Dłuższe przerwy są już niewygodne. Oczywiście czasami się po prostu nie da inaczej. Jednak czekanie, może się kiedyś znudzić. Przy długich przerwach czytelnik musi przypominać sobie akcję poprzednich rozdziałów, żeby się nie pogubić i zrozumieć co się dzieję.
    Nie rozumiem zbytnio idei dodawania notek z odstępami dłuższymi niż miesiąc. Wyobraź sobie bloga który miałby mieć z ponad 30 rozdziałów, a notki dodawane by były w takich odstępach czasu. Taki blog musiał by być prowadzony przez pięć lat!!! Mało komu się to udaje. To uciążliwe i dla czytelnika i dla piszącego. W końcu i tak któreś z nich się poddaję.

    Przyznam, że często wracam do blogów które mnie oczarowały i zaciągnęły w swój świat. Za każdym razem udaje mi się dostrzec w nich coś innego.

    Oczywiście, każdy może mieć na ten temat inne zdanie... =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się rozpisałaś, bo w sumie zależy mi na tym, aby otrzymywać, jakieś tipy odnośnie prowadzenia bloga. I właśnie wcześniej sama dodawałam dwa razy w tygodniu, ale stwierdziłam fakt, że to jednak za często i jak ktoś czyta więcej blogów, książki lub zajmuje się własnym życiem to potem ma zaległości. Raz na tydzień wydaje się fajną sprawą, bo chyba te 10-15 minut na przeczytanie czegoś się zawsze znajdzie w tygodniu... Także cieszę się, że się podzieliłaś swoim zdaniem na ten temat, bo bynajmniej pomogłaś mi oszacować, czy przyjęłam pozytywną strategię - raz na tydzień :D. Będę się starała ją ciągnąć, jak najdłużej :). A moim zdaniem wystawianie notki codziennie chyba graniczy z cudem... Ja na przykład nie dałabym rady :). I czekam sama, aby zapoznać się z Twoimi twórczościami :). Mam nadzieje, że zdecydujesz się założyć bloga... :)

      Usuń
    2. Możliwe, możliwe. Muszę znaleźć na to czas i chęci. Mam jeden prolog gotowy i zaczęłam pisać nawet pierwszy rozdział historii o tematyce itasaku. Ale nijak nie udaje mi się założyć bloga i skołować szablonu. Zawsze znajdę coś innego do zrobienia... Koszmar.
      Cieszę się, że pomogłam. I też mam nadzieję, że pociągniesz jeszcze dłuuuugo z tą strategią. :D

      Usuń
    3. Jak coś mogę pomóc. Szablony co prawda robie od nie dawna, nie są one jakiejś szaleńczej jakości, ale zawsze coś tam potrafię...
      Ogólnie zauważyłam po sobie, że nie warto zwlekać i ciągle szukać wymówek... Trzeba iść za ciosem.

      Usuń
    4. Ta... Trzeba. W przyszłym tygodniu mam rekolekcje, wiec może coś ruszy... Jak coś to się odezwę. :P

      Usuń
    5. Liczę na to... Bo co masz do stracenia :)?

      Usuń
    6. hehe. Nic. Totalnie i absolutnie nic! I to jest najpiękniejsze.

      Usuń
    7. I tego się trzymaj i nie daj się złamać :). Bo wiele osób rezygnuje przez trolli. Niestety.

      Usuń
  4. Kurwa...
    Koniec zajebisty! Rozjebało mnie to, że ona się tak z tym męczyła, a znów nie będzie tego pamiętać! XD
    Notka zajebista jak zwykle. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się Itaś. Nawet w formie: I'm bad Ghost. Chociaż mógłby być tym Ghost, ale widocznym dla oczu Saki, nie obraziłabym się XD
    Po za tym - Kakashi! Jak tu go nie kochać? Awansował na Mrocznego Kosiarza? XD

    Do następnej!

    OdpowiedzUsuń