„Nie
ważne ile masz lat.
Nie
ważne ile w swoim życiu spotkałeś ludzi.
Jesteś
człowiekiem.
Pozostawiasz
po sobie wyraźny ślad.
Nawet,
jeśli czujesz samotność.
Odczuwasz
w swoim sercu pustkę.
Odchodząc
z tego świata zostajesz w pamięci swoich bliskich.
Zostajesz
w sercu tych, którzy Ciebie pokochali.
Nawet,
jeśli nie byli wstanie pokazać Ci miłości.”
SAKURA
Zamrugałam powoli
powiekami, gdy cały świat zaczął zwalniać. Widziałam Ino, jej łzy lecące po
policzkach. Słyszałam jej głuchy krzyk roznoszący się po okolicy. Dostrzegałam
rozpacz i bezradność, jaka ją ogarnęła. Mogłam przysiąc, że po brutalnych
słowach Sasoriego, część niej się ulotniła. Nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale właśnie
tak się stało. Klękała pogrążona w żałobie, przytłumiona siłą obejmującego ją Sasuke.
Sasuke…
Jego twarz była pełna żalu i smutku. Zabrakło w jej
odbiciu wściekłości oraz nienawiści, jaką w sobie nosił do dzisiaj. Oczy
pogrążone były we łzach czekających na słabość. Walczył z tym, chciał być dla
Ino twardy, ale nie mógł pokonać swojej prawdziwej strony. Zbyt długo starał
się być niezależnym, odrzucał od siebie pomoc przyjaciół. Teraz miarka się
przebrała.
Głowa Sasoriego spoczywała na klatce piersiowej TenTen.
Zasłaniał rękoma twarz, jakby chciał ukryć swoje cierpienie. Wiedziałam, że
odczuwa tą stratę tak, jak każdy z nas.
Wyobraźcie sobie, że znacie kogoś wiele lat.
Najlepiej, jeśli jest to siostra, albo brat. Nie jest to czas, w którym mieszkacie razem, ale
wasze więzi zdołały się zacieśnić. Często się kłócicie, czasami na siebie obrażacie,
ale gdy nadarza się okazja stajecie za sobą murem. Bronicie się, chociaż
mielibyście ślepo wierzyć w ich słowa. Mimo, że nie jest to miłość romantyczna, to kochacie ich. Nie wyobrażacie sobie bez nich życia. Być może nie widujecie
się codziennie, ale macie to poczucie, że ta osoba jest gdzieś blisko was.
Nagle nadchodzi moment radykalnej rozłąki. Być może waszymi ostatnimi słowami
były zdania gniewu, a być może żyliście w zgodzie, ale zasługiwaliście na godne
pożegnanie. Jednak go nie dostaliście. Odebrała wam to wasza własna głupota.
Rozbiłam idealne koło. Boże, jaka ja byłam naiwna.
Dlaczego zamiast życia przyjaciółki wybrałam własne szczęście? Nic nie warte
szczęście! Teraz tamte chwile stały się dla mnie mało istotne.
Nie mogłam tego przeżyć. Co jest ze mną nie tak?
Druga osoba, która zniknęła z mojego życia. Odpycham od siebie najbliższych.
Niewinne, głupie igraszki zamieniłam w walkę na śmierć i życie.
Itachi.. Pomóż mi. – nie przestawałam o nim myśleć.
Tak bardzo chciałam, aby teraz był przy mnie. Sama jego obecność pomogłaby mi
się pozbierać. Chce się do niego przytulić, zapomnieć w jego ramionach o swoich
błędach. Wiecznie podejmowałam złe decyzje.
Gdybym mogła cofnąć czas zrezygnowałabym z
Sasoriego. Zrezygnowałabym z marzeń i fantazji o byciu Kopciuszkiem. Życie nie
jest takie, nie jest bajką z dobrym zakończeniem. Chciałabym zmienić bieg
wydarzeń i zamienić się z nią miejscami. To ja powinnam umrzeć, nie ona.
-Chce
umrzeć… - szepnęłam, aby nikt mnie nie usłyszał.
Miałam dość swojego życia i własnego charakteru.
Byłam beznadziejna. Posiadałam moc, magiczną moc, a nie umiałam pomóc
przyjaciółce. Po co mi ta cała magia, gdy nie mogę uratować cudzego istnienia?!
Nie powstrzymywałam łez, nie przejmowałam się drogą
kreacją i dodatkami. Usiadłam na asfalcie blisko samochodu TenTen. Skuliłam się
wyrzucając z siebie fontannę łez. Pozwoliłam jej umrzeć.
-Boże
zabierz mnie do siebie zamiast niej. – szeptałam dalej – Nie chce, aby ona
odeszła. Nie jest na to gotowa. Ma przed sobą całe życie, nic złego nie
zrobiła. Może nie jest idealna, ale nie zasługuje na śmierć. Zrobię wszystko,
czego zapragniesz… - zasłoniłam twarz dłońmi. – Tylko mi ją oddaj…
Nastała cisza. Płacz, krzyki, nadjeżdżające syreny
ambulansu, nawet dźwięk mojego szybko bijącego serca, ustał. Odsłoniłam oczy. W
koło zapanował spokój, jaki nie miał prawa powstać. Cały świat powinien
przechodzić żałobę razem z nami, a teraz po prostu czekał. Ino, Sasuke i Sasori
nie oddychali, zamienili się w kamienne posągi.
-Co się
dzieje? – powiedziałam głośniej podnosząc się z ziemi.
Stukot metalu uderzającego o twardą powierzchnię
przykuł moją uwagę. Dostrzegłam idącego w moim kierunku mężczyznę. Miał na
sobie czarny garnitur z czerwonym krawatem. Gdy podszedł bliżej zauważyłam maskę, zasłaniającą usta i nos, która powierzchownie przykuła moją uwagę. Trwało to krótko, gdyż zauważyłam jego oczy.
Jedna tęczówka była czarna, jak mrok podążający za jego sylwetką, a druga czerwona, jak krew, której zabrakło. Z pod czarnego kapelusza wychylały się siwe włosy, lekko opadające na czoło. Ten człowiek miał w sobie „coś” dziwnego.
Jedna tęczówka była czarna, jak mrok podążający za jego sylwetką, a druga czerwona, jak krew, której zabrakło. Z pod czarnego kapelusza wychylały się siwe włosy, lekko opadające na czoło. Ten człowiek miał w sobie „coś” dziwnego.
-Kim
jesteś?
Przyglądałam się metalowej lasce, która uderzała o twardą powierzchnie zapowiadając jego przyjście. Sięgała mu do ramion. Nie wyróżniała się, niczym szczególnym od innych, prostych wyrobów produkowanych przez rzemieślników. Miała czysty srebrny odcień i była stosunkowo cienka, choć sprawiała wrażenie masywnej.
-Ty mnie
tutaj zawołałaś. – zatrzymał się kilkanaście kroków ode mnie, przez co zapach
rozkładającego się ciała doszedł do moich nozdrzy. – Chciałaś się targować,
więc jestem.
Jego obecność mnie sparaliżowała. Nie wiedziałam kim
jest, ale domyśliłam się, że ma coś wspólnego ze żniwiarzem. Być może nie
przypominał tradycyjnego jeźdźca śmierci, z czarnym płaszczem i brzydką twarzą,
ale jednak miał w sobie pewną „aurę”, która wzbudzała respekt.
-Nie bój
się mnie, bo nie mogę Ci nic zrobić. – zauważył mój krok w tył. – Nie
przyszedłem tutaj po Ciebie.
W tym momencie obejrzałam się za siebie i zobaczyłam
dwie wersje TenTen. Jedna leżała martwa, na której spoczywał posąg Sasoriego, a
druga z bladą, przerażoną twarzą patrzyła na faceta w garniturze.
Dlaczego ja to widzę? Nie odnajdywałam się, w tym
wszystkim. Zgodnie z teorią mojego ojca nie powinnam mieć mocy.
-Ja ciebie
tutaj sprowadziłem. – rzuciłam mu niewinne spojrzenie. – Niczego przede mną nie
ukryjesz, więc uważaj na myśli. Ten świat należy do mnie, a ty jesteś tylko
gościem. Spójrz w stronę auta.
Nie tylko TenTen miała swoje dwie wersje. Moja
siedziała skulona, zamieniona w posąg, jak reszta przyjaciół. Za pewne w normalnym
świecie, wciąż płaczę czekając na cud.
-Chce się
targować. Istnieje sposób na uratowanie TenTen. Piszesz się na to?
-Mam ślepo
pójść za twoimi słowami?
-Prosiłaś
o szansę. Daje ci ją. Czy to za mało?
-Zrobię co
trzeba.
Nie mogłam zmarnować tej okazji, a nie chciałam go
do siebie zrazić. Każda sekunda mogła wpłynąć negatywnie na naszą sytuację.
Mógł się rozmyślić.
-Pytałaś
kim jestem. Nazywam się Kakashi Hatake, ale większość mówi na mnie Mroczny
Hatake. Jestem Panem życia i śmierci. To ja decyduje o tym, na kogo przyszedł
czas, a kto dostanie kolejną szansę. – stuknął dwa razy laską o asfalt – Moja
moc jest nieograniczona, a potęga sięga dalej, niż śmiertelnik mógłby sobie
wyobrazić. – pochłonął nas mrok, nie widziałam nic oprócz jego sylwetki –
Jesteś gotowa na test?
-Test?
-Muszę
sprawdzić czy jesteś warta zachodu. Chcę sprawdzić, czy faktycznie jesteś taka
niesamowita, jak powiadają inni. W zaświatach, aż huczy od plotek na Twój temat.
-Huczy?
-Wykonaj
test, a odpowiem na trzy Twoje pytania. – uderzył kolejne dwa razy laską.
Znaleźliśmy się na wierzchołku góry. Przebywaliśmy wysoko w chmurach. Podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół, gdzie
przywitała mnie wrząca lawa. Gorąco jej temperatury popaliło końcówki moich
włosów, więc odskoczyłam do tyłu. Podniosłam wzrok widząc w oddali unoszącą się
w powietrzu wysepkę. Na niej stała TenTen.
-Co mam
zrobić?
-Idź do
niej. – zaśmiałam się histerycznie na jego odpowiedź. – Przejdziesz to zdasz
test.
-A jeśli
wpadnę do lawy?
-Zginiesz
i będziesz moja.
-Co?! –
mój śmiech rozbił się echem. Nie potrafiłam się opanować – Niby, jak mam to
zrobić? To śmieszne.
-Masz
jedną szansę. Wedle mojego źródła jesteś w stanie to zrobić z zamkniętymi
oczami.
-Źródła? –
zaczynał mnie denerwować – Czemu mówisz zagadkami? Nie dam rady przejść.
-Więc się
poddajesz?
-Tego nie
powiedziałam.
Przełknęłam ślinę podchodząc z powrotem do krawędzi.
Ten cały Mroczny Hatake miał dość przerażające pomysły. Dlaczego karze mi robić
takie rzeczy?
-Idź. –
każde brzmienie jego głosu zwiększało moje ciśnienie. Popędzanie mi nie pomagało.
-Zaraz.
-Nie mam
całego życia. Inni czekają na moje przyjście.
-Dobra. –
zrobiłam krok do przodu. Kawałek ziemi oderwał się i spadł do lawy – Nie dam
rady. – szybko znalazłam się na pierwotnym miejscu.
-Tracisz
mój cenny czas.
-Cholera…
Tu chodzi o TenTen, więc musiałam to zrobić.
Dostałam szansę na zmianę przyszłości.
TenTen… TenTen… TenTen…
Zamknęłam oczy i ruszyłam przed siebie. Dosłownie
wbiegłam w przepaść, jak kretynka w szale. Nie miałam innego wyjścia, a
rozmyślanie nad tym wzbudzało we mnie lęk, który mnie powstrzymywał.
Zaryzykowałam, bo nigdy nie wybaczyłabym sobie pasywności.
-Brawo. –
zaklaskał – Teraz możemy porozmawiać.
Przepaść pod moimi nogami zniknęła, a zamiast lawy
pojawiła się ziemia. Odwróciłam się w jego kierunku i z niedowierzaniem
zerknęłam w jego oczy.
-Złudzenie
optyczne. – kontynuował – Chciałem sprawdzić czy jesteś na tyle odważna, aby
spełnić swoje słowa. Nie mogę Cię zabić, zapomniałaś? Lubię ludzi czynów. –
uderzył dwa razy laską, a całe otoczenie ponownie pochłonęła ciemność –
Teraz możemy porozmawiać. – kolejne dwa stuknięcia przywołały znany mi krajobraz
mostu.
-Czyli
mogę zadać Ci trzy pytania? A co z TenTen?
-TenTen to
zupełnie inna sprawa. Najpierw pytania.
-Dobra.
Miałam okazje poznać odpowiedzi na nurtujące mnie
pytania, a w mojej głowie pojawiła się pustka. Sama nie wiedziałam, o co chce
zapytać, a nie chciałam zmarnować szans na pierdołę.
-Pospiesz
się.
-Dobra. –
powtórzyłam swoją wypowiedź – Powiedz mi, skąd o mnie wiesz? Kto jest tym Twoim
źródłem?
-Wybierz
inne pytanie. Nie odpowiem na nie.
-Chce
wiedzieć. Obiecałeś trzy pytania.
-W zamian
za brak odpowiedzi mogę zaoferować dodatkowe pytanie. Czyli w sumie będziesz
mieć cztery.
-Nie. –
musiałam poznać prawdę – Chce wiedzieć.
-To zmieni
całe Twoje dotychczasowe życie. Jesteś tego pewna? Nie jesteś gotowa na takie
odpowiedzi.
-O tym, czy
jestem gotowa sama zdecyduje. – byłam pewna, że w jego oczach dostrzegłam
przerażenie. Pan życia i śmierci się przestraszył – Odpowiedz na moje pytanie.
-Nie mogę.
Odmawiam.
-Kto jest
Twoim źródłem?
-Nie
powiem.
-Odpowiedź!
– krzyknęłam, choć wątpiłam, że to pomoże.
-Kolejne
pytanie.
-Czy moja
mama maczała palce w śmierci Itachiego? – poszłam za ciosem.
-Śmierci?
– zaśmiał się. – Nie.
-Dlaczego
się zaśmiałeś?
-Czy to
kolejne pytanie?
-Nie. –
pokręciłam głową. – Czego przestraszył się mój ojciec, gdy czytał mi w myślach?
-Nie mogę
odpowiedzieć.
-Dlaczego
znowu?
-Nie mogę
udzielać odpowiedzi, które mogą wpłynąć na zmianę przyszłości.
-Masakra… Czy
to, co czuje do Itachiego jest prawdziwe? Naprawdę z nim byłam, czy to tylko
fikcja? – musiałam upewnić się czy jestem wariatką, a drążenie tematu
poprzednich kwestii, nic by nie zmieniło.
-Odpowiem
w sposób, który nie muszę odpowiadać. Dam ci, jednak zadość uczynienie. –
westchnął. – Wasze uczucie jest najprawdziwsze na świecie. To, co kłębi się w
Tobie jest prawdą i tylko prawda. Itachi kochał Ciebie tak samo, jak Ty jego.
-Więc,
dlaczego go nie pamiętam?
-Po
wypadku namieszano Ci w głowie. Magia Moja Droga. Wykreślono z Twojego umysłu
wszystko, co związane z waszym uczuciem. Cały czas jesteś manipulowana.
-Dlaczego?
– zmarszczyłam czoło. – Dlaczego ktoś miałby to zrobić?
-Są osoby
w waszych życiach, które nie chcą, abyście byli razem i zrobią wszystko, aby
trzymać was z dala od siebie.
-Więc, moja
mama maczała w tym palce?
-Skończyły
Ci się pytania. I tak odpowiedziałem na jedno za dużo. – wzruszył obojętnie
ramionami. – Czas na finał.
Po moich plecach przeszły ciarki. Poczułam strach
przed nieznanym. Od nadchodzącej chwili będzie zależeć historia TenTen. Czy dziś
jej księga przestanie się pisać?
-Gotowa?
-Nie, ale
strzelaj…
-Sprawa
jest bardzo prosta… - zamilkł.
-Więc? –
pomachałam nerwowo rękoma.
-Ty, albo
Itachi w zamian za TenTen.
Zakręciło mi się w głowie, natychmiastowo poczułam
suchość w ustach. Straciłam czucie w nogach i werwę, jaka dodawała mi sił i
odwagi.
-Ita… -
nie potrafiłam wypowiedzieć jego imienia.
-Głucha
jesteś? Tak Itachi. Nie zabiorę was od razu, nie przejmuj się, ale przyjdę po
kogoś z was wtedy, kiedy będę chciał. Nie będziesz znała daty i godziny. Wasze
dusze są bardzo cenne. – zerknął za moje plecy, jakby kogoś tam dostrzegł,
oprócz naszej dwójki. – Myślę, że wybór raczej jest prosty? Oddaj mi Itachiego
i wrócisz do pozytywnej teraźniejszości.
Zatkało mnie, dosłownie odebrało mi mowę. Jak miałam
wybrać pomiędzy sobą, a osobą, którą kocham? Która mnie kochała? Za pewne
specjalnie uświadomił mnie o jego uczuciu, aby teraz utrudnić mi wybór. To jest
nieludzkie.
-A może
chcesz mi oddać duszę TenTen i zapomnieć o całej sprawie? Szczerze to jej dusza
na razie jest mało warta, ale to zdzierżę.
-Nie mogę
podjąć takiej decyzji…
-A jak Ci
powiem, że Itachi żyje, ma się dobrze i zapomina o Tobie u boku innej? Będzie
Ci lepiej?
-Dlaczego
to robisz?
-Związał
się z Tobą będąc zaręczonym z kimś innym. Spodziewałaś się wierności?
-Przestań.
-On nie
jest wart Twojego cierpienia po śmierci. Nie powinnaś się zastanawiać. Pewnie
teraz pieprzy się z kimś innym.
-Co z Tobą
nie tak?! Powiedziałeś mi przed chwilą, że to uczucie jest prawdziwe.
-A skąd
pewność, że nie kłamałem? Lub pewność, że on także nie ma wymazanych wspomnień?
Zapomniałaś, że wiem wszystko?
-Kłamiesz…
Teraz kłamiesz…
-Itachi
jest u boku pewnej kobiety. Opiekuje się nim, dba o jego zdrowie, razem sypiają
i żyją. Wypuściłaś go z rąk, więc teraz nie powinnaś chyba żywić do niego
urazy? A może jednak?
-Co Ty
wyprawiasz… - nie wiem skąd zaszła w nim nagle taka zmiana.
-Wybieraj.
-Nie.
-Pieści
ją, należy do niej i nie potrafi tego pokonać. Ona jest z nim szczęśliwa,
planuje założyć rodzinę. Nie jest taka głupia, jak Ty i nie pozwoli mu odejść.
-Przestań…
-Wybierz!
-Nie!
-Wybieraj!
Oddasz swoje życie za tego frajera, który Cię zostawił?! No wybierz!
-Nieee!!! –
przez jego krzyki porzuciłam spokój.
-Wybierz
czy chcesz oddać życie za to, aby on był z kimś innym! Wybieraj!
-Przestań!!!
-Nie
jesteś zazdrosna?! Nie jesteś wściekła, że Cię zostawił?! Wybierz! Oddaj mi
go!!
-Dobra!!! –
nie zniosę tego dłużej. – Wybieram siebie! Zabierz mnie ze sobą! – na jego
twarzy dostrzegłam zaskoczenie. – Jeśli chcesz czyjejś duszy to wybierz mnie! To
ja zabiłam TenTen, a nie on! Nie oddam Ci go!!! – nie mogłam przestać
krzyczeć.
-Jesteś
w stanie porzucić swoje dobro dla niego? Jesteś gotowa na takie poświęcenie?
Wiesz, że to nie przelewki? Wiesz, że naprawdę będziesz moja?
-Wiem. –
uspokoiłam się. – I jestem gotowa zapłacić za swoje błędy.
-Dobrze. –
zaśmiał się. – Więc jesteś moja. Ten fakt mnie uszczęśliwia.
-A czy
Itachi naprawdę jest szczęśliwy?
Już wszystko było mi obojętne. Sprzedałam właśnie
swoją duszę i chyba już nic mnie nie dobije.
-Nie. –
zerknęłam na niego. – I mniej więcej z tego powodu nie mogę Cię teraz zabrać ze
sobą. Przyjdę po Ciebie, gdy wykonasz swoje zadania. Nie mogę zmienić tak
wielkich wydarzeń z przyszłości i zabrać Cię ze sobą od razu.
-Ale żyje?
– modliłam się, aby nie przestał odpowiadać na moje pytania.
-Oj
ludzie, ależ wy jesteście naiwni. – zaśmiał się ponownie, ale tym razem
głośniej. – Myślisz, że dokonałaś tego wszystkiego sama? – pokręcił głową.
-Czego?
-Właściwie, to on cały czas jest przy Tobie. Chronił Cię, gdy tylko wpadałaś w tarapaty.
Muszę przyznać, że gdyby nie on, już dawno byłabyś moja. Niestety cwaniak robi
wszystko na przekór. Ciągle mi się wymykacie.
-Jest przy
mnie? – rozejrzałam się z nadzieją, że go zauważę. Usłyszałam dwa stuknięcia.
-Czas się
pożegnać. Oddaje Ci TenTen wedle umowy. – pochłaniał nas mrok – Pamiętaj
Sakuro Haruno… Jeszcze się spotkamy.
****
Ubrana w obcisłą sukienkę weszłam na wielką salę
balową. Rozglądałam się szukając przyjaciół. Przy moim boku stał Sasori,
którego dłoń spoczywała na moich plecach. Miał na sobie drogi garnitur i krawat
dopasowany do koloru mojej beżowej kreacji. Czułam się, jakbym przyszła na
studniówkę.
-Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi do ucha, po
czym posłał wyjątkowo hipnotyzujący uśmiech.
Zaraz… Czy to już się nie zdarzyło?
„Są
pytania, na które nie da się odpowiedzieć.
Są
sytuację, których nie da się przewidzieć.
Są
momenty, w których rzadko się odnajdujemy.
Istnieje
nieskończona gamma przeszkód i problemów.
Mimo
tego, wciąż żyjemy.
Wciąż
oddychamy.
Mimo
tego, wciąż raz na jakiś czas zdarza się cud.
Mimo
tego nieustannie odkrywamy nowe możliwości.
Dostrzegamy
siebie z innej perspektywy.
Stajemy
się silniejsi i pokonujemy własne słabości.”
O mój Boże! Toż to jest niesamowite!
OdpowiedzUsuńCała ta akcja z Kakashim.. A no właśnie! :) Miałam przeczucie, że to jest Kakaś ^^ Ale rany! To jak zaczął jej mieszać w głowie.. Sama zaczęłam mieć wątpliwości jaką podejmie decyzję! Heheh ;D Dosłownie siedziałam i się modliłam xD
Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile emocji mną targało! No cudnie!
Pozdrawiam i życzę ogromnej weny! :*
Kakaś jest the best i w pewien sposób jego tajemniczość skłoniła mnie do dania mu takiej roli :).
UsuńI cieszę się, że rozdział delikatnie Tobą wstrząsnął :d.
Ale decyzja i tak była dla mnie przewidywalna troszku, bo w sumie miała taka być :)
Ciekawą rolę dla Hatake znalazłaś :P Kakashi jako Śmierć? Genialne. Muszę przyznać, że znowu mnie zaskoczyłaś. Zastanawiałam się, czy pojawi się on w Twoim opowiadaniu w jakimś kluczowym momencie. I proszę... Zjawił się jako Ponury Kosiarz. Taa... W swojej "nowej roli" spisał się świetnie.
OdpowiedzUsuńJak mniemam akcja utworu się cofnęła i Itachi nie będzie się wściekał i nic w jego otoczeniu nie ucierpi... Wiesz, naprawdę szkoda było tej donicy. Chyba, że on wszystko pamięta i był cały czas przy Sakurze. No ale naczyńka już drugi raz nie rozwali. :P
Chciałabym zobaczyć jego reakcje jak Sakurcia powiedziała, że chce umrzeć...
Cieszę się też, że Haruno w końcu ktoś oświecił, że Uchiha jest przy niej.
Ogólnie rozdział ciekawy. Odpowiedział na kilka moich pytań, ale i tak pojawiło się pełno nowych. Mam tylko jedno pytanie: Dlaczego taki krótka notka?
Pozdrawiam i życzę weny.
Buziaki :*
Odpowiedzi teraz się raczej będą pojawiać częściej, niż pytania :).
UsuńCo do reakcji Itachiego... Niektóre rzeczy można zostawić waszej wyobraźni, choć akcja jeszcze się trochę pociągnie :).
A czemu tak krótko? Szczerze byłam przekonana, że ta długość notki jest odpowiednia :). Nie chciałam dłużej zanudzać :D
Buziaaak :*
Oj, daj spokój. Nie przejmuj się mną. Ja po prostu uwielbiam czytać. Zawsze pochłaniam książki w tri miga. Czego przyczyną jest moje zaskoczenie, gdy zagłębiam się w fabułę i tu nagle koniec rozdziału, co zmusza mnie do czekania na kolejny. Co prawda nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Zawsze mnie taka reakcja bawi.. Ale, no cóż, ćwiczę cierpliwość.
UsuńA do tego zanudzania... -.- Takie żarty to w kabaretach :)
No wiesz w jakiś sposób trzeba to rozciągnąć, bo powiem szczerze to ja nie wiem, jak często powinny pojawiać się notki na blogu. Jestem świeża i eksperymentuje. Nie mam pojęcia czy raz na tydzień jest dobrze, a może raz na miesiąc powinno być? Dla mnie to czarna magia.
UsuńA zakończenia notek w ten sposób to naturalna sprawa :D każdy tak robi, bo w sumie trzeba zachęcić - jakoś - do rozpoczęcia kolejnego rozdziału xD
Patrząc na inne blogi to czasami ludzie walą notki raz na dwa miesiące, jak nie raz na trzy. Także kurcze sama się zastanawiam, jak to wszystko rozwiązać :D. Za często to chyba też nie dobrze...
UsuńWłaśnie usunęło mi komentarz.... -.-
OdpowiedzUsuńZacznijmy raz jeszcze.
Jestem szczęśliwa, że dodajesz notki co tydzień. :D Bardzo, ale to bardzo mi się to podoba.
Czasami czekanie jest dobijające i czytelnik zastanawia się, czy to ma sens i jest jeszcze po co odwiedzać danego bloga. Oczywiście kiedy notki pojawiają się codziennie lub co kilka dni, to też nie jest dobrze. Człowiek po prostu nie nadąża za fabułą (zwłaszcza jak jest stałym czytelnikiem kilku blogów).
Osobiście jestem za tym, żeby notki pojawiały się co miesiąc, góra dwa. Jak notki pojawiają się co tydzień/ dwa jest to wręcz idealne. Ale wiadomo, że czasami nie da tak szybko napisać czegoś oryginalnego i ciekawego. Dłuższe przerwy są już niewygodne. Oczywiście czasami się po prostu nie da inaczej. Jednak czekanie, może się kiedyś znudzić. Przy długich przerwach czytelnik musi przypominać sobie akcję poprzednich rozdziałów, żeby się nie pogubić i zrozumieć co się dzieję.
Nie rozumiem zbytnio idei dodawania notek z odstępami dłuższymi niż miesiąc. Wyobraź sobie bloga który miałby mieć z ponad 30 rozdziałów, a notki dodawane by były w takich odstępach czasu. Taki blog musiał by być prowadzony przez pięć lat!!! Mało komu się to udaje. To uciążliwe i dla czytelnika i dla piszącego. W końcu i tak któreś z nich się poddaję.
Przyznam, że często wracam do blogów które mnie oczarowały i zaciągnęły w swój świat. Za każdym razem udaje mi się dostrzec w nich coś innego.
Oczywiście, każdy może mieć na ten temat inne zdanie... =)
I się rozpisałam...
UsuńCieszę się, że się rozpisałaś, bo w sumie zależy mi na tym, aby otrzymywać, jakieś tipy odnośnie prowadzenia bloga. I właśnie wcześniej sama dodawałam dwa razy w tygodniu, ale stwierdziłam fakt, że to jednak za często i jak ktoś czyta więcej blogów, książki lub zajmuje się własnym życiem to potem ma zaległości. Raz na tydzień wydaje się fajną sprawą, bo chyba te 10-15 minut na przeczytanie czegoś się zawsze znajdzie w tygodniu... Także cieszę się, że się podzieliłaś swoim zdaniem na ten temat, bo bynajmniej pomogłaś mi oszacować, czy przyjęłam pozytywną strategię - raz na tydzień :D. Będę się starała ją ciągnąć, jak najdłużej :). A moim zdaniem wystawianie notki codziennie chyba graniczy z cudem... Ja na przykład nie dałabym rady :). I czekam sama, aby zapoznać się z Twoimi twórczościami :). Mam nadzieje, że zdecydujesz się założyć bloga... :)
UsuńMożliwe, możliwe. Muszę znaleźć na to czas i chęci. Mam jeden prolog gotowy i zaczęłam pisać nawet pierwszy rozdział historii o tematyce itasaku. Ale nijak nie udaje mi się założyć bloga i skołować szablonu. Zawsze znajdę coś innego do zrobienia... Koszmar.
UsuńCieszę się, że pomogłam. I też mam nadzieję, że pociągniesz jeszcze dłuuuugo z tą strategią. :D
Jak coś mogę pomóc. Szablony co prawda robie od nie dawna, nie są one jakiejś szaleńczej jakości, ale zawsze coś tam potrafię...
UsuńOgólnie zauważyłam po sobie, że nie warto zwlekać i ciągle szukać wymówek... Trzeba iść za ciosem.
Ta... Trzeba. W przyszłym tygodniu mam rekolekcje, wiec może coś ruszy... Jak coś to się odezwę. :P
UsuńLiczę na to... Bo co masz do stracenia :)?
Usuńhehe. Nic. Totalnie i absolutnie nic! I to jest najpiękniejsze.
UsuńI tego się trzymaj i nie daj się złamać :). Bo wiele osób rezygnuje przez trolli. Niestety.
UsuńKurwa...
OdpowiedzUsuńKoniec zajebisty! Rozjebało mnie to, że ona się tak z tym męczyła, a znów nie będzie tego pamiętać! XD
Notka zajebista jak zwykle. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się Itaś. Nawet w formie: I'm bad Ghost. Chociaż mógłby być tym Ghost, ale widocznym dla oczu Saki, nie obraziłabym się XD
Po za tym - Kakashi! Jak tu go nie kochać? Awansował na Mrocznego Kosiarza? XD
Do następnej!
Kakashi jest the best xD
UsuńAle... Pozory mylą :)