Szedłem jej
tropem, niczym myśliwy idący śladami swojej zwierzyny. Nie mogłem się oddalić.
Musiałem robić dokładnie to, na co miała ochotę, chociaż nie rozumiałem do
końca, dlaczego tak się dzieje. Dzień w dzień przysłuchiwałem się jej rozmową,
przeżywałem własne życie według jej rozpiski dnia. Świat kręcił się wkoło niej,
a ja choć wielokrotnie walczyłem, za każdym razem odnosiłem porażkę. Zmęczyłem
się.
Sakura zatrzymała
się przy słupie i spoglądała na kartkę przyklejoną na taśmę. Hinata, jej
najwierniejsza przyjaciółka nawet tego nie zauważyła, więc szła dalej, jakby
Saki wciąż była obok niej.
Czym się tak zainteresowała? Podszedłem bliżej. Spoglądałem
na zdjęcie mężczyzny. Miał długie, ciemne włosy. Jego twarz wyglądała bardzo
poważnie, a oczy... Te oczy w pewien sposób mnie zaintrygowały. Emanowały
jednocześnie spokojem, jak i gniewem. Nie wiem, jak to zrobił, ale skrywał w
sobie, jakąś tajemnicę. Czy był przystojny? Tego też nie wiem, ale zdecydowanie
przypominał pewnego siebie człowieka odnoszącego sukcesy. Sam siebie
zaskoczyłem tym, jak wiele z niego wyczytałem. Nigdy wcześniej nie znałem się
na ludziach. Może to Sakura tak na mnie wpłynęła?
Zwróciłem uwagę na informację zamieszczoną pod zdjęciem.
Wielki nagłówek zapowiadał: ZAGINIONY! A reszta była formalnością: Itachi
Uchiha, wiek 25 lat, znany bokser wagi ciężkiej zaginął dnia: 11.09.2012r.
Ostatni raz widziany w okolicach Parku Wiśni.
-Sakura, co
robisz? Gadam, a Ciebie nie ma. - Hinata do niej podbiegła. - Musimy iść.
Spóźnimy się na zajęcia! - pociągnęła przyjaciółkę za rękę. Różowo-włosa
niechętnie oderwała wzrok od fotografii.
Nie mogłem dłużej czekać, więc ruszyłem za nimi. Mężczyzna
zaginął dokładnie rok temu i nadal go szukają? Kim on jest, że tak bardzo
starają się go odzyskać? Zadawałem sobie zdecydowanie za dużo pytań
retorycznych. Ostatnio wszystko wydawało się dla mnie absurdem, a w
szczególności poszukiwanie człowieka, który albo nie chce być odnaleziony, albo
jest martwy.
Dotarliśmy do
szkoły. Sakura, jak zwykle rozmawiała i śmiała się ze swoimi znajomymi, bądź
uczyła się na zajęciach.
Przy końcu czwartej lekcji znudziło mi się przesiadywanie na
tyłach sali i słuchanie muzyki, więc postanowiłem trochę potrenować. Będąc
schowanym przed całym otoczeniem czułem się swobodnie.
Wskoczyłem na ławkę Sakury. Zrobiłem małe rozpoznanie terenu
zwracając szczególną uwagę na przedmioty poukładane na blatach. Musiałem
zapamiętać ich rozłożenie dla własnego bezpieczeństwa.
Przybrałem pozycję bokserską, utrzymywałem wysoko gardę. Zacząłem
uderzać. Byłem w tym bardzo dobry, nie męczyłem się, a moje ciosy były
wyjątkowo szybkie. Miałem wrażenie, że robiłem to od urodzenia.
Przeskoczyłem na inną ławkę, gdzie siedziała Hinata. Kolejna
kombinacja poszła w ruch. Przygotowałem się do skoku, ale gdy tylko wybiłem się
w górę moje nogi napotkały przeszkodę. Leciałem wprost na chłopaka śpiącego na
zajęciach. Nie mogłem się zatrzymać. Uderzyłem w ścianę i osunąwszy się po niej
znalazłem się w niekomfortowej pozycji. Moje ręce, zgięte w łokciach opierały
się o ławki ustawione po obu stronach, a nogi przenikały przez chłopaka leżąc
na jego krześle. Bolała mnie niemal każda część ciała.
Spojrzałem na Hinatę. Trzymała w ustach długopis obgryzając jego
koniec. Roześmiałem się na cały głos. Zrozumiałem, że potknąłem się o tak małą
rzecz, jaką był długopis.
Zadzwonił dzwonek.
-Nie zasuwaj krzesła! –
krzyknąłem.
Na co tak naprawdę liczyłem? Było za późno. Śpiący blondyn bardzo
szybko wybudził się ze snu i odzyskał energię. Zasunął krzesło, a ja
wylądowałem na podłodze, odnosząc kolejne uszczerbki. Nie na ciele, ale na
własnej dumie. To była największa gafa, jaką ostatnio popełniłem.
Nie użalając się długo nad sobą zerwałem się na nogi i pokuśtykałem
za Sakurą.
Po kilku sekundach schodziłem z dziewczynami na dół po schodach. Podskoczyłem z radości
dopiero wtedy, gdy zauważyłem dokąd zmierzamy. Szliśmy korytarzem prowadzącym
do szatni. Do małego pokoiku, który był rajem dla mężczyzn. Dokładnie to był
edenem dla mnie, bo mogłem w nim legalnie przesiadywać.
-Kobietki,
kobietki, kobietki... Piękne, młode i półnagie kobietki - cieszyłem się do
siebie. - Tak! - podskoczyłem z radości po raz
kolejny przed drzwiami. Dobrze wiedziałem, że zachowywałem się teraz, jak małe
dziecko, które za chwilę dostanie swoją ulubioną zabawkę.
Drzwi się otworzyły i wszedłem. Od koloru do wyboru.
Patrzyłem na kobiety różnych rozmiarów zebranych w jednym miejscu. Jedna lepsza
od drugiej, aż prawie dostałem oczopląsu. Sakura przebierała się za moimi
plecami, ale mnie nie interesowała. Mogłem ją oglądać codziennie, a te
dziewczyny były naprawdę wyjątkowe.
Do środka weszła niska, szczupła dziewczyna poprawiająca
jeden ze swoich kitów. Jej wielkie brązowe oczy wpatrzyły się w Sakurę, która
zakładała aktualnie koszulkę. Młoda dama przeciągnęła ją przez głowę,
zatrzymując karczek na nosie. Ich spojrzenia się spotkały dosłownie na sekundę,
po czym brunetka odwróciła głowę z obrzydzeniem na twarzy.
Zdjęła T-shirt idąc do miejsca, które zazwyczaj zajmowała.
Dziewczyny znały się już kilka lat, więc każda miała swoją miejscówkę w szatni
i nikomu to nie przeszkadzało. TenTen w jakimś sensie mi imponowała. Hipnotyzowała
mnie, bo miała wszystko czego potrzebuje facet, aby się zakochać. Tak było w
teorii, ponieważ w praktyce zapewne bym ją wykorzystał, a potem rzucił w kąt.
Lekcja wychowania fizycznego się rozpoczęła. Dziewczyny
rozstawiły się na swoich pozycjach na boisku. Oczywiście musiało być tak, że TenTen była oponentką
Sakury. Lubiłem tą małą różową damę, ale wiedziałem, że nie ma szans przeciwko
tak twardemu przeciwnikowi, jakim jest TenTen. Ze spokojem spocząłem, więc na ławce ustawionej
przy oknie i z uśmiechem przyglądałem się rozgrywce.
Sakura się starała, ale za każdym razem, gdy padła szybsza
piłka uciekała. Bała się bezpośredniej konfrontacji, a ich mecze były naprawdę
hardcorowe. Zachowanie dziewuchy wyglądało całkiem zabawnie, gdyż nie potrafiła
ukrywać własnych emocji. (A może to ja nauczyłem się z niej czytać, jak z
otwartej księgi?) Przerażenie brało górę nad jej wściekłością. Chowała swój
temperament, bo byłem pewien, że mogłaby wygrać, gdyby w końcu pokazała swoją
siłę. Miała potencjał, ale przez cały ten czas wybierała spokojne życie.
-Sakura ty łajzo!
Odbierzesz w końcu mój serw?! - TenTen zawołała z końca hali, wywołując falę
śmiechu.
-TenTen! Hamuj
język, bo zaraz przysiady będziesz robić! - Nauczycielka szybko zareagowała.
-To ona powinna je
robić za marnowanie dobrych zagrywek!
Saki stanęła nisko na nogach, delikatnie podskakując w górę
i w dół. Nie odrywała wzroku od piłki. Widziałem, jak zagryzała wargę.
Próbowała pokonać swój lęk. Ręka rozgrywającej uderzyła, a różowa dama nie
ruszyła się z miejsca.
-Tak trzymaj Saki!
Odbierz ją! - Delikatnie się podekscytowałem.
Usłyszałem głośny huk, a następnie kolejną salwę śmiechu.
Zasłoniłem twarz rękoma. Byłem załamany. Nie... Po prostu było mi jej żal.
Sakura faktycznie chciała zrobić dobrze, ale w ostatnim
momencie się zawahała. Odskoczyła do tyłu, gdzie noga koleżanki z drużyny
cierpliwie czekała, aż ta wpadnie w pułapkę. Tak też się stało.
Kucnąłem obok Sakury. Odliczałem w myślach czas.
Zastanawiałem się kiedy wstanie. Hinata, będąc w tym meczu zawodnikiem libero
chciała jej pomóc, ale nauczycielka pokrzyżowała te plany. Moim zdaniem bardzo
dobrze zrobiła.
Jedna minuta i trzydzieści sekund! Tyle już wytrzymała
różowa dama na deskach, słuchając śmiechu, oraz oglądając skierowane w jej
stronę paluchy.
W trakcie tego zamieszania skupiłem się wyłącznie na niej.
Jej twarz była czerwona, a źrenice rozszerzyły się tak mocno, że praktycznie zawładnęły
tęczówkami. Była wściekła, pochłonięta furią. Zaciskała swoje pięści, wbijając
paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, ale raczej tego nie czuła. Adrenalina
przejęła nad nią kontrolę.
-Sakura ile mam
czekać! Podnieś się z tej podłogi i graj dalej! - Cierpliwość trenerki się
skończyła.
-Musiałaś!? -
podniosłem się i skierowałem w jej kierunku. - Jak mogłaś zmarnować taką dobrą
okazje?! - westchnąłem. - Idiotka. - Zawiedziony wróciłem na ławkę.
Tak, jak się spodziewałem Sakura bez słowa, przypieczętowana
hańbą wróciła na nogi. Dziewczyna prawie pękła! Zobaczyłbym jej pierwszy wybuch
złości, a teraz znowu zamieniła się w cichą myszkę. Ile do cholery może
pomieścić w sobie taka drobna osóbka?
Z drugiej strony doskonale wiedziałam, że to wyłącznie szkolne
igraszki i nie ma co wzburzać oceanu o jeden incydent.
***
Reszta dnia minęła
nudno. Nie stało się nic co przykułoby moją uwagę, więc cały ten czas leżałem
na podłodze w małym pokoiku, pomalowanym na fioletowo-zielone barwy. Sakura co prawda krzątała się
po domu, ale wykonywała rutynowe zajęcia. Zjadła obiad z matką, która
wypytywała wnikliwie o jej dzień, pozmywała, pouczyła się trochę, usiadła na
parapecie przy oknie z ulubioną książką, a na koniec poszła się wykąpać i w
swojej pidżamce z polaru szykowała się do spania. To nic, że kilkanaście razy
przechodziła przeze mnie, wciąż mnie nie dostrzegała, a ja ciągle nie umiałem
temu zaradzić.
Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Sakura złapała
za komórkę. Stanąłem za nią i przez ramię zerknąłem na ekranik telefonu.
NADAWCA:
HINATA
„Połknęła
haczyk?
Sakura uśmiechnęła się szyderczo. Skamieniałem, gdy
zobaczyłem u niej taki wyraz twarzy. Wyglądała złowieszczo, a w jej oczach
pojawiła się iskra, której nie potrafiłem rozpoznać.
ADRESAT:
HINATA
„:-)”
Wcisnęła przycisk „wyślij” i wiadomość poleciała do
odbiorcy.
Nieświadomie zmarszczyłem czoło i zmrużyłem oczy. Dlaczego
nie wiem, o co im chodzi? Jak mogłem to przegapić?
Położyłem się z powrotem na podłogę, a w pokoju nastała
ciemność. Czułem zmęczenie, chociaż według mnie było to nonsensem. Nie wiem
czym lub kim jestem. Do cholery! Przecież ja nawet nie znam swojego imienia.
„Bądź
tu mądry i pisz wiersze.”
Zamknąłem powieki, odwracając się na bok. Rozważałem
położenie się, jak co noc koło Sakury, ale ostatecznie nie podjąłem takiej
decyzji. Dzisiaj stałem się nonkonformistą przeciwko monotonności.
-Jesteś mój... -
usłyszałem cichy rechot – Tak! Jesteś TYLKO mój.
Błyskawicznie uniosłem głowę do góry, a mój wzrok
automatycznie pobłądził na Sakurę.
Łoo kurdee! Super! A końcówka mnie tak zaciekawiła, że już chce więcej! Mam nadzieję, że już za niedługo pojawi się kolejny rozdzialik ;) Ciekawe co wymyśliłaś co do Itasia ;) Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńSzczerze nadal nic nie wiem, wiem tylko tyle, ze Sakura oszalała hahahaha, nie no żart. Co ona planuje i kto jest jej? Dziwne zachowanie Sakury, ale każda kobieta ma dwie twarzy, a czasami więcej. XD
OdpowiedzUsuńItachi też mnie nadal intryguje, u nigdo jeszcze sporo trzeba się dowiedzieć, choć wiem, że to bokser O.o Super.. Więc czekam na kolejny rozdział, aby pojawił się tylko, gdy znajdziesz czas :)
Pozdrawiam :))